Franciszek Mleczko - „Wieś rodzinna wzywa”. Poznań 1963

Franciszek Mleczko, działacz spółdzielczy i ludowy, nauczyciel, poseł na Sejm urodził się 30 kwietnia 1905 roku w Łysej Górze. Po ukończeniu studiów polonistycznych na Uniwersytecie Jagiellońskim zaangażował się pracę oświatową, obejmując stanowisko nauczyciela języka polskiego w II gimnazjum tarnowskim. Oprócz tego zajmował się również nauczaniem innych przedmiotów - języka niemieckiego, języków klasycznych, historii i nauki o Polsce. W 1931 podjął pracę w Polskim Prywatnym Gimnazjum w Borszczowie nad Dniestrem, a po ukończeniu specjalistycznego kursu nauczycielskiego w Warszawie otrzymał etat w Państwowym Gimnazjum w Dubnie, ale kuratorium w Równie skierowało go do pracy w krzemienieckim Inspektoracie Szkolnym, w charakterze instruktora oświaty pozaszkolnej. W 1937 przeszedł na analogiczne stanowisko do Krakowa, przygotowując jednocześnie rozprawę doktorską „Orzeszkowa i Tołstoj jako krytycy i filozofowie kultury”, którą obronił na Uniwersytecie Jagiellońskim w 1938 roku. W tym samym czasie został referentem ds. samokształcenia w Instytucie Oświaty Dorosłych w Warszawie. W ramach tego etatu odbył podróż do Szwecji, gdzie miał możliwość zapoznania się z tamtejszym systemem oświaty pozaszkolnej.

W okresie II wojny światowej wrócił do Łysej Góry i zaangażował się w tajne nauczanie. Po wojnie przystąpił do organizacji liceum, gimnazjum i internatu szkolnego w Brzesku. Przez krótki czas był tam polonistą, a następnie objął posadę w Ministerstwie Oświaty w Warszawie. Pełnił tam funkcję naczelnika Wydziału Wychowania w Departamencie Szkolnictwa Ogólnokształcącego, a następnie naczelnika Wydziału Uniwersytetów Ludowych. W latach 1961-1972 zasiadał w Sejmie PRL trzech kadencji.

Ważne miejsce w życiu Franciszka Mleczki zajmowała działalność literacka, którą rozpoczął już w czasie studiów. Publikował w takich czasopismach jak „Młoda Myśl Ludowa’, „Znicz”, „Ilustrowany Kurier Codzienny”, „Młoda Polska”, „Piast”, „Wici”, „Wieści”, „Tygodnik Kulturalny”, „Zielony Sztandar”. Był też autorem książek: „Wieś rodzinna wzywa” (1963), „Rozeznania wiejskie” (1974) i „Sektor R jak rodzina” (1980), a także wstępu i objaśnienia do „Maratonu” Kornela Ujejskiego i „Sielanek” Szymona Szymonowica.

Pamiętnik Franciszka Mleczki „Wieś rodzinna wzywa” jest relacją autora na temat przeobrażeń jego rodzinnej wsi. Książka nie została pomyślana jako studium z socjologii czy antropologii kultury, chociaż w wielu miejscach przedstawia wartość naukowego dokumentu, ukazującego tworzenie się nowych dążeń w miejscu starych tradycyjnych zachowań. Powyższe zmiany były związane z kształtowaniem nowych celów społecznych oraz form aktywności gospodarczej, co pociągnęło za sobą modyfikacje strukturalne i psychologiczne wsi. „Przypomina mi się żywo sierpień 1947 roku,, kiedy podczas założycielskiego walnego zgromadzenia <Kamionka> planowaliśmy jej przyszłą produkcję […] Dużo zrobiliśmy wspólnie […] Sens osiągnięć organizacyjno-inwestycyjnych spotęguje się nieskończenie przez współpracę z <Kamionką> artystów-plastyków. Jestem szczęśliwy, że awans Łysej Góry […] zatoczył tak wspaniały łuk do niedawna zabitej deskami wsi podkarpackiej do Warszawy – na dziedziniec Pałacu pod Blachą, gdzie rozlokowano wystawę ceramicznych płyt architektonicznych. Na nich właśnie tak pięknie prezentuje się malarstwo atematyczne, że wszystko razem wydaje się snem zespolonym z życiem przez zbiorowy czyn” – napisał autor w księdze pamiątkowej Spółdzielni Przemysłu Ludowego i Artystycznego „Kamionka” .

Powstanie cegielni, a następnie spółdzielni ceramicznej wzmocniło w mieszkańcach Łysej Góry poczcie zbiorowej odpowiedzialności na nowe wspólne działania. W oparciu o relacje autora te nowe przemysłowe kierunki aktywności nie pociągnęły za sobą degradacji rolnictwa, a wręcz przyczyniły się jego do wzmocnienia i unowocześnienia. Również więzi lokalne nie uległy pogorszeniu, Zmienił się tylko charakter gospodarczy, społeczny i kulturalny wsi. Łysa Góra ze starej, trochę zacofanej osady stała się ośrodkiem, który nie rezygnując z tradycyjnej tożsamości i godności nabrał więcej cech miejskich.

Idea transformacji wsi polskiej jest widoczna na każdym etapie pamiętnika. Jego autor źródeł ucieczki ze wsi do miasta upatrywał nie tylko w motywach zarobkowych i chęci poprawy ekonomicznych warunków życia, ale i w pogardzie dla zawodu rolniczego i życia na wsi. „Ten stan pojęć i rzeczy trzeba odważnie odwrócić i zmienić” – pisał. „Przyczynić się muszą do tego wszyscy, ale inicjatywa musi wychodzić od samej wsi, a przede wszystkim od wykształconych synów i córek chłopskich, niezależnie od miejsca ich zamieszkania i wykonywanego zawodu. Chodzi jak najbardziej o to, by wieś polską uczynić również, choć inaczej, atrakcyjną jak miasto przez stworzenie tutaj nowoczesnych warunków życia i pracy”.

Wspomnienia Franciszka Mleczki ukazują nie tylko obraz przeobrażeń Łysej Góry, ale i historię ludzi, którzy ją tworzyli, w tym dzieje życia samego autora, który pochodząc z małej wioski zdobył wyższe wykształcenie, piastował wysokie stanowiska zawodowe, po czym powodowany miłością, przywiązaniem i społecznikowskim entuzjazmem wrócił w rodzinne strony, by przy pomocy innych mieszkańców dokonać stosownych zmian. W jego opinii prawdziwe zmiany na polskiej są możliwe tylko w poszanowaniu godności człowieka, jako najwyższej wartości kultury ludzkiej. Jak pisał: „…nadzieje wiązane z wielkimi nakładami na melioracje i w ogóle na rolnictwo spełnią się całkowicie tylko wtedy, kiedy nastąpi w opinii publicznej kraju zasadniczy zwrot w poglądach na wieś jako wprawdzie odrębny tryb życia i pracy, ale nie mniej wartościowy i potrzebny biologicznie, gospodarczo i kulturalnie dla bogactwa i równowagi w narodzie. Wieś trzeba przebudowywać i przekształcać […], ale zrobić to będzie można pod warunkiem, że wieś w procesie unowocześniania nie straci nic z wartościowego swojego dorobku z przeszłości”.

Zdaniem autora harmonijnie przeprowadzony proces urbanizacji daje obraz wsi, która przy względnie wyrównanym poziomie rozwoju cywilizacyjnego, nie mając poczucia niższości wobec miasta i zachowując swoją historyczną tożsamość, ma świadomość samodzielnego miejsca w zbiorowości narodu. Łysa Góra jest przykładem na to, że realizacja tych celów jest możliwa. Mimo widocznych zmian strukturalnych, w dużym stopniu upodabniających ją do miasta, nie uległa biernemu i bezkrytycznemu naśladowaniu wzorów charakterystycznych dla dużych metropolii. Przeciwnie, zachowała swoją odrębność kulturową oraz zdolność kierowania swoim rozwojem. W podsumowaniu swojego pamiętnika Franciszek Mleczko pisał: „Na naszych oczach […] znika obraz dawnej wsi. Chociaż różne braki i niedostatki trapią nas jeszcze – a gdzież ich nie ma! – to co na własne oczy widzimy, jest olbrzymim krokiem naprzód […] Wracając do Łysej Góry można by zaryzykować twierdzenie, że osiągnięcia prześcignęły najśmielsze marzenia […] Bezczelnie i bezwstydnie trzeba więc marzyć, uparcie z zapałem i realnie pracować nad urzeczywistnieniem marzeń. Wszędzie, w każdej wsi, w każdym osiedlu, miasteczku i mieście […] W odosobnieniu każda miejscowość stanie się „prowincją”, choćby leżała pod bokiem Warszawy. I równocześnie wieś zabita deskami zrzuci z siebie nalot prowincjonalizmu i parafiańszczyzny, jeśli utrzyma kontakt z kulturą, z krajem i ze światem, a swoje zamierzenia dostroi do zamierzeń całego narodu. Przy  nowoczesnych środkach komunikacji, w epoce przekazywania i upowszechniania kultury – nie ma prowincji, są tylko ludzie o nawykach prowincjonalnych, a największą ich wadą jest przyzwyczajenie się do tego, co zastali, niereagowanie na braki i niedostatki środowiska.[…] Buntować się trzeba przeciw marnowaniu czasu, zwolnionemu tempu, przeciwko nieróbstwu i pogodzeniu się z istniejącym stanem rzeczy. Walczyć z bajczarstwem, pijaństwem, chuligaństwem obyczajów, karciarstwem zabijającym zainteresowania kulturalne. Potępiać i izolować się od złodziei! Nie aprobować niczego co złe, niedołężne i nieuczciwe […] Tu, w środowisku łysogórskim, podnieśliśmy rokosz przeciwko ubóstwu dotychczasowego życia. Postawa nasza przejawiała się w pracy i walce z trudnościami i przeszkodami […] Wystarczyło lat kilkunastu, aby przyoblec w rzeczywistość to, co wydawało się megalomanią czy wprost brakiem poczucia realizmu życiowego”.

 

 

Oprac. Joanna Radziewicz

 

 

Submit to FacebookSubmit to Google PlusSubmit to Twitter