Na drodze życia: pamiętnik profesora Romana Prawocheńskiego

            Roman Prawocheńskiurodził się 11 września 1877 roku w Liwience. Po ukończeniu szkoły średniej w Taganrogu, rozpoczął studia na wydziale matematyczno-przyrodniczym  Uniwersytetu w Petersburgu. Już w tym okresie kształtowało się jego zainteresowanie hipologią, które z biegiem lat rozszerzyło się na całokształt nauk zootechnicznych. Po uzyskaniu dyplomu został instruktorem hodowli zwierząt ziemiaństwa guberni kazańskiej, gdzie kierował doborem zwierząt do rozpłodu, tworzył spółdzielnie mleczarskie, prowadził kursy hodowlane i urządzał wystawy zwierząt. Zorganizował również zarodową oborę bydła bestużewskiego.

            Podróże zagraniczne umożliwiły mu poznanie nowoczesnych metod i technik hodowlanych oraz pozwoliły na nawiązanie współpracy z wybitnymi naukowcami, pracującymi na polu hodowli zwierząt.

            W latach 1910-1917 Roman Prawocheński pełnił funkcję starszego specjalisty do spraw hodowli w Departamencie Rolnictwa Głównego Zarządu Dóbr Państwowych. Jednocześnie kierował Stacją Doświadczalną Hodowli Koni w Petersburgu i w Moskwie oraz Komisją Badań na Hodowlą Kłusaków. Był też sekretarzem Głównej Komisji Owczarstwa i organizatorem krajowego zjazdu owczarskiego, kongresu działaczy na polu hodowli koni i wielu wystaw hodowlanych. Nadzorował pracę biura Komisji do Badania Hodowli Koni, wykładał na kursach dla inspektorów owczarstwa organizowanych przez Akademię Rolniczą w Moskwie.

            W 1913 roku podczas zwiedzania wystawy rolniczej w Lublinie nawiązał współpracę z polskimi hodowcami. Publikował również artykuły w czasopiśmie „Rolnik i Hodowca”. Od 1919 roku wykładał hodowlę zwierząt na kursach dla agronomów i lekarzy weterynarii przy  Politechnice w Kijowie. W okresie działalności w Rosji ogłosił ponad 30 prac i artykułów z zakresu hodowli koni, owiec i żywienia zwierząt.

            W 1919 roku Roman Prawocheński przyjechał do Polski i rozpoczął pracę jako starszy referent w Wydziale Hodowli Koni Ministerstwa Rolnictwa i Dóbr Państwowych. Następnie został kierownikiem Wydziału Hodowli Zwierząt Państwowego Instytutu Naukowego Gospodarstwa Wiejskiego w Puławach. Równocześnie pełnił funkcję zastępcy profesora hodowli ogólnej zwierząt w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie. Zajmował się wówczas głównie zagadnieniami związanymi z hodowlą koni.

            W 1925 roku został mianowany profesorem zwyczajnym hodowli zwierząt na Wydziale Rolniczym Uniwersytetu Jagiellońskiego. Od tego momentu, aż do wybuchu II wojny światowej,prowadził ożywioną działalność naukową. Szczególną uwagę poświęcał wówczas sprawom kontroli użytkowości i znaczeniu krajowych ras i odmian koni. Interesował się również pochodzeniem, genetyką, organizacją i historią ich hodowli. Pracował nad ulepszaniem krajowych ras prymitywnych owiec, selekcją karakułów oraz badaniem grup krwi owiec. Dał początek polskim badaniom wełnoznawczym. Był jednym z inicjatorów utworzenia Instytutu Wełnoznawczego w Łodzi. Napisał w tym czasie dwa ważne podręczniki: „Hodowla świń” i „Hodowla owiec”. Wraz z profesorem Uniwersytetu w Cambridge przeprowadził pierwszy na świecie eksperyment wykorzystania nasienia przesyłanego na duże odległości, w tym przypadku z Anglii do Polski.

            Już w pierwszych dniach września 1939 roku w ramach SonderaktionKrakau,wraz z innymi profesorami Uniwersytetu Jagiellońskiego, został wywieziony do więzienia we Wrocławiu, a następnie do obozu koncentracyjnego w Sachsenhausen. Po uwolnieniu w 1940 roku rozpoczął pracę w Izbie Rolniczej w Krakowie, a rok później w Instytucie Rolniczym w Puławach. Zorganizował tam doświadczalną stadninę koników polskich. W 1945 roku, w reaktywowanym Państwowym Instytucie Gospodarstwa Wiejskiego w Puławach, stworzył Dział Hodowli Koni, natomiast na Wydziale Rolniczym Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej powołał do życia Katedrę Ogólnej Hodowli Zwierząt. Kierował nią przez 2 lata, prowadził badania nad racjonalnym wykorzystaniem siły roboczej koni i opracował wytyczne odbudowy hodowli koni i owiec w województwie lubelskim. Wydał tez podręcznik „Wykłady hodowli ogólnej zwierząt”. W 1947 roku wrócił do pracy na Uniwersytecie Jagiellońskim, gdzie został wicedyrektorem Instytutu Zootechnicznego. Niestety, jeszcze w tym samym roku, na skutek omyłkowego donosu, otrzymał propozycję przejścia na emeryturę. Dwa lat później wrócił na uczelnię i został kierownikiem Zakładu Mikrobiologii, a następnie Katedry Szczegółowej Hodowli Zwierząt. Stał również na czele Działu Hodowli Koni Instytutu Zootechniki w Krakowie.

            W 1954 roku, na skutek złego stanu zdrowia, został zmuszony do rezygnacji z udziału w aktywnym życiu zawodowym.

            Roman Prawocheński był autorem ponad 200 prac i artykułów naukowych, popularnonaukowych i recenzji. Był członkiem ważnych organizacji naukowych, zarówno krajowych, jak i zagranicznych.

            Zmarł 6 sierpnia 1965 roku i został pochowany na Cmentarzu Rakowickim.

            Roman Prawocheński przystąpił do pisania pamiętników w latach 30. XX wieku. Zatytułował je „Na drodze życia”. Swoje wspomnienia rozpoczął od czasów dzieciństwa, a nawet okresu kiedy nie było go jeszcze na świecie, a który znał z przekazów bliskich. Kończą się one opisem przykrych wydarzeń związanych z jego pobytem w obozie koncentracyjnym w czasie II wojny światowej. Całość została podzielona na 3 części.

            W Części 1 autor opisał zdarzenia poprzedzające jego narodziny, lata dziecięce i młodość do czasu rozpoczęcia studiów na Uniwersytecie w Petersburgu. Wspominał między innymi okres powstania styczniowego, ślub rodziców, swoją pierwszą podróż, okres szkolny, gimnazjalny, kontakty z rówieśnikami, życie rodzinne. Na podkreślenie zasługuje fakt, że zawarte w tej części materiały ocalały niemal w całości, podczas, gdy 20 stron rękopisu ujętego w Części 2 uległo zniszczeniu, w obawie przed rewizją bolszewików. Zamieszczone w nich zapiski mogły okazać się zbyt niebezpiecznym dowodem poglądów Romana Prawocheńskiego. Lukę w rozdziale zamykającym ostatni etap dziejów rodziny w Rosji bolszewickiej wypełniają notatki spisane ręką syna Romana, w latach 60. XX wieku.

 

Czwarta klasa gimnazjum

            „Chłopiec czuje się już doświadczonym sztubakiem w czwartej klasie, która chociaż nie zalicza się do tak zwanych klas starszych, ale jest już, całkiem odrębną od psychologii trzeciej. W moich przeżyciach czwarta klasa pozostawiła może najprzyjemniejszy ślad. Muszę tu dodać, że miałem jednak w czwartej klasie kilka nieprzyjemności z nowym nauczycielem rosyjskiego Szamrajewem, który wlepił mi kilka dwój z dyktanda za znaki prepinanja i za syntaksis […]

            Na szczęście z innych przedmiotów były dobre stopnie. Nawet tak trudną dla mnie arytmetykę zwalczyłem, a z geometrii dostawałem cztery.

            Greki wykładał nowy dyrektor Gromaczewskij. Był sympatyczny, jowialny, o siwych włosach i okrągłym brzuszku człowiek, wysokiej kultury. Miał wykrzywione w kolanach nogi jako wynik – o czem potem opowiadał – katastrofy kolejowej pod Wiedniem w 70. Latach, gdzie ławkami zacisnęło go przy zderzeniu się pociągów, łamiąc nogi poniżej kolan.

            Łaciny wykładał Urban […] Dopiekały nas extemporalja z rosyjskiego na łacinę co tydzień […]

            Jednak pewna srogość wymagań tak Urbana, jak i Krawczenki, który wykładał matematykę, oraz Szamrajewa ciężko dawała się we znaki niektórym chłopcom. Już po pierwszej czetwierti kilku wyniosło się z gimnazjum, przechodząc do innych szkół. Pozatem zaczęła się pewna epidemja tak zwanych obmorokow, czyli zemdleń na lekcji […] Dotychczas nie wiem, ile tu było istotne prawdy w rzekomym omdleniu […]”

            W Części 2 Profesor zawarł wspomnienia z lat 1896-1920, a więc okresu od rozpoczęcia studiów na Uniwersytecie w Petersburgu do czasu przyjazdu  do Polski, wraz z żoną Heleną, synem Romanem i córką Ireną. W tle opowieści o wydarzeniach  z życia osobistego rysuje się obraz ówczesnego życia społecznego, politycznego, gospodarczego, kulturalnego i obyczajowego Rosji. Znajdują się tu również opisy podróży Profesora, pojawiają się sylwetki postaci historycznych, osób, które w tamtych czasach pełniły mniej lub bardziej znaczącą rolę.

 

Życie towarzyskie mojej rodziny w Petersburgu

            „Wracając do życia towarzyskiego naszego, chcę zaznaczyć, że było ono ograniczone. Bywaliśmy najczęściej tylko w domach kumostwa Boharewiczów. Również były rzadsze wizyty, raczej oficjalnej natury, w domu pp. Jasiukowiczów […] Jasiukowicz był też zwykle zajęty przeróżnemi interesami, będąc, jak wiadomo najpoważniejszym dyrektorem metalurgicznego koncernu („Prodameta”) w Rosji, organizując fabryki i prowadząc olbrzymią akcję uprzemysłowienia Rosji i Królestwa Polskiego dzięki poparciu belgijskich akcjonariuszy.

            Którejś jesieni (ściśle nie pamiętam) miałem wyjazd do Symbirska, też na Wystawę Rolniczą, gdzie musiałem mieć odczyt publiczny. Akurat tak się złożyło, że dopiero com przyjechał z Anglji i zaraz że musiałem wybrać się w dalszą podróż […]

            Nie wiem dlaczego tak postąpiłem, przyjechałem do Symbirska , mając w walizce nabyty w Londynie cylinder, który dla facecji włożyłem na głowę i poszedłem na wystawę jako członek jury, sędzia. Byłem oczywiście jedynym człowiekiem z takim nakryciem głowy, powodując swojego rodzaju sensację, co zauważywszy, pospieszyłem zdjąć cylinder. Ale na tem się sprawa nie skończyła. Moi koledzy agronomowie, będąc z reguły bardzo lewicowych i demokratycznych przekonań, byli oburzeni na takie, ich zdaniem, afiszowanie się jakomś pańskim ubiorem […]. Dopiero w jakiś czas potem, gdy się lepiej poznaliśmy i koledzy symbirscy zobaczyli, że nie jestem wcale jakimś czarnosecińcem, mówił mnie jeden z nich: „Wie pan jak to można omylić się, kiedy zobaczyłem pana w cylindrze, myślałem o panu jak o jakimś arystokratycznym wariacie lub półgłówku”. Charakterystyczne dla rosykskich stosunków”.

Część 3 to zapis dramatycznych przeżyć Romana Prawocheńskiego w pierwszych miesiącach II wojny światowej – refleksje na temat nastojów panujących latem 1939 roku, pobytu w więzieniu we Wrocławiu, a następnie w obozie koncentracyjnym w Sachenhausen.

 

Wywóz w nieznane. Więzienie we Wrocławiu

            „Ustawiono nas znowu w szereg i przez ładny sosnowy las przeprowadzono między podwójną linią żołnierzy trzymających karabiny z bagnetem, zwrócone w naszą stronę jak do ataku […]

            W ogóle uważano widocznie Bogu ducha winnych profesów za niebezpiecznych ludzi jakiś. – Właściwie straż o nas nic nie wiedziała, co też się okazało, gdy nas przyprowadzono do olbrzymiego placu otoczonego parkiem ze strzelnicami, w środku którego przed barakiem ustawiono i S[S]mani miejscowi zaczęli nas rozpytywać: „Skąd, co za jedni”[…].

            Po rozebraniu się do naga i zanumerowaniu każdego z nas popychano, starych i niedołężnych, w sposób brutalny. Niektórzy padali idąc do łaźni między S-S]manami i badającymi nasze ciało – czy wolne od wszy – więźniami […]

            Po skończonej operacji przyjęcia z goleniem myciem i przeistoczeniem w typowego więźnia, tak znajomego z filmów amerykańskich […] pokazano na podłogę i kazano spać położywszy pod głowę spodnie […]

            Kurtyna nad całemnaszemwolnem, bez wielkich trosk życiem zapadła”.        

            Zgodnie z relacją wnuka, Jerzego Niewodniczańskiego zachowało się 500 stron rękopisu „Na drodze życia” pisanego ołówkiem kopiowym, z wieloma ubytkami papieru, zaciekami, wydarciami. Część została spisana na maszynie, chociaż w niektórych przypadkach widoczny jest brak zgodności z tekstem pierwotnym. Tytuł całości oraz większość tytułów rozdziałów i podrozdziałów oraz podtytuły pochodzą od autora pamiętników. Zachowany został charakterystyczny styl wypowiedzi Profesora oraz oryginalna pisownia. Poprawki dotyczą tylko fragmentów koniecznych dla zrozumienia wypowiedzi.

Oprac. Joanna Radziewicz

 

 

Submit to FacebookSubmit to Google PlusSubmit to Twitter