Kult krowy

Kult krowy – jej status i symbolika

W Polsce, krowa miała i nadal ma głównie znaczenie ekonomiczne. Dawniej chłop, który posiadał krowę „posiadał wszystko, co potrzebne do życia”. I choć ceniono te zwierzęta na naszych terenach, nie stanowiły one tak wielkiego obiektu kultu jak w innych kulturach świata, gdzie do dziś uznawane są za „święte”.

O tym, jakie znaczenie dla dawnych Polaków miało bydło, świadczy choćby sama jego nazwa: od XIV wieku oznaczało „mienie, dobytek”, a w XVI wieku używano tego słowa w znaczeniu „byt, istnienie”. Krowa była traktowana jak żywicielka rodziny, zaopatrywała swoich gospodarzy w mleko,  śmietanę czy sery. Poza tym rodziła cielaki, które były źródłem dochodu.

W kulturze ludowej krowa była m.in  symbolem płodności czy macierzyństwa - w przeciwieństwie do konia, zwierzęcia mężczyzny - była zwierzęciem kobiety. Niegdyś mieszkańcy wsi za pełnowartościową krowę uważali tylko krowę cielną, zwierzę jednak nie zawsze chciało być cielne. Wówczas stosowano dziwne zabobony, aby „krowa była cielna”, np. człowiek – najlepiej pierworodny – musiał taką krowę ukąsić trzy raz w krzyż.

W wielu miejscach na Ziemi krowa jest rodzajem waluty, a i u nas nie brakuje takiego spojrzenia na nią. Wystarczy wybrać się na wieś, gdzie krowa zaliczana jest do majątku. Dziewczyny, które wychodzą za mąż, otrzymują w posagu różne rzeczy, a pośród nich i krowę, która stanowi wielką wartość. Wieś jest tłem, z którym się ją utożsamia, gdzie jest ceniona.

Zacznijmy może od historii - bydło udomowione zostało 9 tysięcy lat temu w Azji. W Turcji oswojono zwierzęta, od których pochodzą dzisiejsze krowy. Jednym z ich przodków był tur, zamieszkujący lasy liściaste Europy. Najdłużej występował on na terenie Polski, a ostatni z nich padł w 1627 roku. Nicholas J. Saunders stwierdza, że: „[...] przodek udomowionego bydła, dziki tur, budził taką trwogę, że Babilończycy i Asyryjczycy nie widzieli możliwości oswojenia go bez boskiej pomocy…”.

Wierzenia związane z symbolem krowy mają swój początek w czasach aryjskich (II-III w. p.n.e.). Aryjscy pasterze, wędrowali z całym swym dobytkiem z wyżyn Iranu przez przełęcze górskie. Towarzyszyły im zwierzęta, z którymi dzielili swój los, a które były nadzieją na przetrwanie ich wędrówki. Mleko było dla Aryjczyków dobrem najważniejszym. Podczas niepewnej wędrówki Aryjczycy nie raz (bez zgody starszych z plemienia) zabili krowę dla mięsa. Tylko, że wówczas stracili życiodajne mleko, z którego można zrobić ser i masło. Stwierdzili, że żywa krowa jest mimo wszystko więcej warta niż jej mięso spożyte na uczcie. Krowa póki żyje daje mleko i rodzi nowe krowy. Ktoś z wodzów plemiennych wpadł, więc na pomysł jak zapobiec masakrze - ogłoszono, że krowa jest „boska”. Prawdopodobne jest, że tak zaczęło się życie „świętej krowy”. Warto dodać, że swój wkład w budowanie mitolologii krowy i obyczajowości z nią związanej mają też przedaryjskie ludy Indii.

Według wierzeń braminizmu (faza rozwoju religii indyjskiej miedzy wedyzmem, a hinduizmem), każda część ciała krowy oraz jej „produkty” mają wielką moc. Nawet uryna i krowie łajno posiadały leczącą moc. Na przykład po obcięciu dziecku włosów, kładziono na nie kawałek wysuszonych krowich odchodów, co miało wypędzać z młodego pokolenia demony.

W Indiach krowa posiada status najświętszego ze zwierząt. W ogóle, wspólnym mianownikiem dla wszystkich gałęzi hinduizmu oraz innych wierzeń jest kult krów. Zgodnie z hinduistycznymi pismami świętymi, powinna ona być traktowana jako jedna z siedmiu matek człowieka, gdyż jako dawczyni mleka staje się jego karmicielką. Wbrew panującemu na Zachodzie przekonaniu, hinduiści nie czczą krów, ale starają się im zapewnić ochronę, co przejawia się łagodnym ich traktowaniem, w tym ścisłym powstrzymaniem się od spożywania mięsa (wegetarianizm). Świecka konstytucja Indii zawiera zapisy zobowiązujące władze do ochrony krów. Jednakże w większości stanów obowiązują miejscowe przepisy i wyjątki od nich, które dopuszczają m.in. zabijanie starych i chorych krów.

Krowy w Indiach mogą beztrosko kroczyć bazarowymi ścieżkami, wyjadać smakołyki z kolorowych straganów, leżeć na środku ulicy i nikt nie ma prawa ich przeganiać. Są nietykalne, a spożycie ich mięsa jest zabronione.

Dla Hindusów możliwość karmienia krowy jest wielkim zaszczytem. Najlepszym oczyszczeniem dla ciała i duszy jest mieszanka mleka, twarogu, masła, odchodów oraz moczu krowy. Pobożni Hindusi nie przechodzą obok tych zwierząt bez oddania im hołdu w taki sposób, że najpierw dotykają jej łba, a następnie swej głowy. Według wierzeń w Indiach każdą z części krowy zamieszkuje inne bóstwo. Mahatma Gandhi w jednej ze swoich wypowiedzi mówił: „Ochrona krów to podstawowa cecha hinduizmu. Dla mnie jest to najwspanialszy fakt w ewolucji kultury. Prowadzi on ludzką myśl poza ramy własnego gatunku. Dla mnie krowa symbolizuje cały świat zwierzęcy. Poprzez nią człowiek musi zdać sobie sprawę ze swej jedności ze wszystkim, co żyje”.

Bydło domowe występuje na wszystkich kontynentach z wyjątkiem Antarktydy. Jednak jego rozmieszczenie nie jest równomierne. Najwięcej sztuk bydła na kilometr kwadratowy (>250 szt.) przypada w przeważającej części Indii!

Wizerunek krowy ma swoje odbicie także w wierzeniach innych religii i kultur. Pojawia się w mitach skandynawskich i greckich; we Fryzji (Holandia) znajduje się pomnik poświęcony właśnie krowie, który symbolizuje bogactwo i sławę mieszkańców miasta. Doceniana była w lecznictwie, szczególnie poprzez niezwykle właściwości mleka,  a np. serce i płuca cielaka zalecano chorującym na suchoty. W Niemczech kazano chorym spożywać wątrobę wołową i patrzeć na księżyc w tym czasie (związek krowy, jej rogów z księżycem), krowie łajno wykorzystywano jako maść na rany, ukąszenia, bolące oczy. Z kolei psychoanaliza utożsamia krowę z takimi cechami jak: wytrwałość, poczciwość, cierpliwość znoszenia ciąży. Symbolizuje ona Matkę-Ziemię i troskliwe macierzyństwo, jest spokojna i powolna. Jako zwierzę, które żywi się roślinami związana jest ze światem przyrody.

Krowa jest zjawiskiem obecnym w naszej kulturze od dawna i to zjawiskiem o intensywnie rozszerzających się kontekstach. Zwierzę to zdecydowanie zasługuje na większy szacunek, bowiem oprócz smacznego mięsa posiada także szeroką wartość kulturową i bogatą symbolikę. Jak przyjrzymy się jej bliżej to przestaje być monotonna i nudna.

Oprac. Aleksandra Szymańska

Źródła:

  • S i O. Kłosiewicz, Przyroda w polskiej tradycji, Warszawa 2011
  • Rychlewicz, Święta krowy, czyli królowe indyjskiego życia, [w:] „Wieś Mazowiecka” 2017 nr 7-8
  • Słownik stereotypów i symboli ludowych. T. 3. Zwierzęta, red. J. Bartmiński, Lublin 2012
  • Stabryła, Historia kultury europejskiej. T. 1. Starożytność, Kraków 2013
  • racjonalista.pl
  • dalekietakblisko.pl
Submit to FacebookSubmit to Google PlusSubmit to Twitter

Garncarstwo

Garncarstwo - sztuka wyrobu  ceramicznych naczyń i przedmiotów codziennego użytku

Garncarstwo to jedno z najstarszych rzemiosł, znane już od neolitu. To sztuka tworzenia naczyń glinianych przeznaczonych głównie do użytku codziennego. W Polsce znana i uprawiana od ponad tysiąca lat.

Gliniane naczynia suszące się na płocie to widok bardzo często spotykany na obrazach i starych zdjęciach obrazujących życie ludności zamieszkującej niegdyś tereny wiejskie. Umiejętność wyrobu prostych naczyń wykorzystywanych później w życiu codziennym była znana i uprawiana w Polsce od ponad tysiąca lat. Najważniejszym i najpotrzebniejszym owocem tej umiejętności były garnki. Początkowo ich lepieniem zajmowały się kobiety. Techniki ich tworzenia były bardzo różne. Naczynia lepiono z wałeczków lub wygniatano z niewielkiego kawałka gliny, suszono i wypalano w specjalnie przygotowanym palenisku. Zmiany w tej dziedzinie nastąpiły wraz z pojawieniem się garncarzy, głównie mężczyzn, którzy obróbkę gliny traktowali jako zawód. Z racji tego, że zajęcie to stanowiło podstawowe źródło ich utrzymania, nastąpiła konieczność usprawniania pracy, celem podniesienia wydajności oraz doskonalenia technologicznych i artystycznych walorów wytwarzanych produktów.

Dawniej do wyrobu naczyń używano jednotarczowych kół garncarskich napędzanych ręcznie, wymagających zaangażowania dwóch osób, jednej lepiącej, a drugiej wprowadzającej urządzenie w ruch. Te prymitywne narzędzia pozwalały jednak na zastosowanie szerokiego spektrum możliwości technologicznych. Garnki po ulepieniu mogły być bardzo dokładnie wymodelowane i wygładzone. Kilka wieków później, wraz z  pojawieniem się cechów rzemieślniczych, które sprzedając swoje wyroby nawiązywały kontakty z innymi europejskimi ośrodkami, na ziemiach polskich pojawiły się dwutarczowe koła garncarskie napędzane nogą. Pozwalały one na tworzenie naczyń z jednego kawałka gliny, co z kolei wpływało na większe możliwości kompozycyjne i piękno wyrobów. Naczynia zaczęto pokrywać różnokolorowymi polewami, zdobiąc je rytym lub malowanym ornamentem. Ponadto, wykorzystanie kół dwutarczowych znacznie przyspieszyło sam proces produkcyjny.

Ważnym momentem w historii garncarstwa było wprowadzenie do użytku dwukomorowego pieca oraz upowszechnienie wypalania w nim siwaków, czyli tzw. ceramiki czarnej, charakteryzującej się zmniejszoną przepuszczalnością płynów. Efekt ten uzyskiwano dzięki zastosowaniu specjalnej techniki wypalania, która polegała na odcięciu dostępu powietrza w końcowym etapie produkcji. Powodowało to redukcję tlenu ze związków żelaza zawartych w glinie, a co za tym idzie czernienie i uszczelnienie ścianek naczynia. Typowa dla tego gatunku dekoracja powstawała poprzez wygładzenie kamieniem na wyschniętym naczyniu linii, które po wypaleniu nabierały metalicznego połysku.

Garncarz nadawał kształt swoim wyrobom używając dłoni i drewnianego nożyka. Zaraz po wytoczeniu przyklejał ucho, formował dziubek czy robił dziurki w durszlaku. Gotowe naczynie odcinał przy pomocy cienkiego drutu. Następnie było on suszone przez okres 3 do 7 dni i wypalane w specjalnych piecach. Większość z nich wypalano dwa razy, pierwszy raz w temperaturze około 9000C, powstawał wówczas tzw. biskwit, następnie pokrywano je szkliwem i wypalano po raz drugi w temperaturze 1050-13000C. Zależnie od   stosowanych technik wypału i zdobienia powstawały takie wyroby, jak: siwaki, ceramika nieglazurowana, glazurowana i półmajolika.  

W pracowni garncarskiej oprócz koła garncarskiego znajdowały się również żarna do mielenia tlenków na szkliwo, piec z tygielkiem do wyprażania ołowiu, walce lub młot i strug, najczęściej przysposobiony, z sierpem do wstępnej obróbki gliny. Charakterystycznym składnikiem krajobrazu wiejskiego były doły po wybranej glinie, nazywane gliniankami, zwykle wypełnione wodą. Wykorzystywano je jako miejsce zabaw, co niejednokrotnie było przyczyną tragedii i nieszczęść wywołanych niefrasobliwością korzystających z nich dzieci.

Podstawowym surowcem garncarskim była glina wymieszana z piaskiem i tłuczniem. Surowiec przeznaczony do wyrobu naczyń musiał być jednorodny, pozbawiony grudek i zanieczyszczeń. Przygotowanie go wymagało ciężkiej i żmudnej pracy. W celu nadania odpowiedniej lepkości materiał był zalewany wodą, następnie około trzydziestokilogramową porcję gliny czyszczono i mieszano w trakcie wielokrotnego strugania i wbijania w bryłę. Następnie wyrabiano go po raz kolejny, a po uzyskaniu odpowiedniej konsystencji dzielono i formowano w wałki, z których odcinano potrzebną ilość materiału. Z nich wytaczano planowane formy, modelując glinę.

Wśród wykorzystywanych technik zdobienia popularne było rytowanie, czyli wycinanie w niewyschniętej jeszcze glinie, przy pomocy specjalnego grzebyka, różnych wzorów. Niekiedy posługiwano się przygotowanymi wcześniej foremkami z gotowymi elementami dekoracyjnymi. Gotowe wyroby również malowano białą lub brązową glinką. Palcem lub pędzelkiem z końskiego włosia nanoszono linie, kropki lub ukośne plamki. Naczynia przyozdabiano także pięknymi ornamentami roślinnymi, czasami noszono na nie obrazy ptaków i wzory geometryczne. W XVIII wieku dużym powodzeniem cieszyła się odmiana sgraffito. Polegała ona na pokryciu całej powierzchni naczynia podbiałką, wyryciu w niej kontur dekoracji, wypełnieniu ich farbą i nałożeniu na całość szkliwa.

Na ozdobione już naczynia nakładano glazurę, szkliwiono i wypalano. Wachlarz kolorów używanych przez garncarzy był dość skromny. Do malowania wykorzystywano białą glinkę. Dodatek do polewy tlenku miedzi zabarwiał wzór na zielono, tlenek kobaltu na niebiesko, a tlenek żelaza na brązowo.

Umiejętność wypalania naczyń często była wśród garncarzy wyżej ceniona niż umiejętność toczenia i zdobienia. Początkowo, wypalanie odbywało się w ogniskach i jednokomorowych piecach, np. chlebowych, z czasem, w specjalnie do tego celu przeznaczonych, piecach dwukomorowych. Zanim rozpalono ogień komory pieca musiały być wypełnione naczyniami, co niekiedy trwało nawet trzy tygodnie. Ogień rozpalano szczapami – kawałkami sośniny. W celu uzyskania odpowiedniej temperatury około 10000C zużywano od 1 do 3 m3 drewna. Wypalanie trwało kilkanaście godzin. Po zakończeniu całego procesu piec stygł przez dwadzieścia cztery godziny i dopiero po tym czasie wyjmowano z niego naczynia.

Na co dzień w gospodarstwie chłopskim używano naczyń nieszkliwionych lub szkliwionych tylko wewnątrz i na krawędziach. Te barwnie malowane i zdobione pełniły raczej funkcję dekoracyjną i były używane tylko przy specjalnych okazjach. Wśród typowych wyrobów garncarskich wykorzystywanych w zagrodzie znane były dzieżki, naczynia służące do przechowywania, dzbanki i bańki do przenoszenia i dozowania, garnki do gotowania pożywienia, miski, talerze itd. Były też formy o przeznaczeniu specjalnym, np. dwojaki, czyli dwa połączone naczynia, służące do przenoszenia posiłku dla osób pracujących w polu.

W XVII wieku do największych ośrodków garncarskich należały: Iłża, Łagów, Ćmielów, Potylicz, Myślenice, Lipnica Murowana oraz podkrakowskie wsie. Upadek garncarstwa, zwłaszcza miejskiego, nastąpił wraz ze zmianą mody na tworzywa, z których produkowano naczynia stołowe i kuchenne. Na przełomie XVII i XVIII wieku modne stały się wyroby metalowe, szklane, fajansowe i porcelanowe. Postępujące procesy urbanizacji i industrializacji spowodowały, że garncarstwo powoli stawało się rzemiosłem pracującym już tylko na potrzeby małych miasteczek i wsi.

Na szczęście tajniki tej sztuki, w wielu rodzinach, były przekazywane z pokolenia na pokolenie, dzięki czemu do dzisiaj przetrwały dawne techniki wyrobu naczyń ceramicznych i charakterystyczne dla danego regionu zdobnictwo. Jednym z ośrodków kultywujących stare tradycje był Studziany Las koło Sejn, w którym korzystano ze starych technik i form naczyń użytkowych jeszcze w okresie powojennym. Produkty ze Studzian były wyrabiane z gliny schudzanej piaskiem pochodzącym z przepalonych i potłuczonych kamieni polnych. Garnki formowano z nakładanych wałeczków gliny, obtaczano na wolnoobrotowym, sponowym kole, wypalano w piecu chlebowym, zanurzano w zakwaszonym rozczynie mąki i suszono w piecu.

Od lat 50. XX wieku, dzięki spółdzielni „Cepelia”, mecenat państwowy pozwolił przetrwać wielu twórcom ludowym, w tym garncarzom. Na szczęście, pomimo wszystko, moda na ceramikę nie przeminęła. Ciągle znajdują się entuzjaści wyrobów z Bolesławca, Włocławka czy Ćmielowa. Projektanci wnętrz coraz częściej sięgają do tradycyjnych form sztuki użytkowej. Piękne w swojej prostocie gliniane misy, wazy czy dzbany urozmaicają nowoczesne przestrzenie architektoniczne. Ponadto, muzea etnograficzne i inne tego typu ośrodki coraz częściej organizują pokazy i warsztaty ceramiczne dla dzieci, młodzieży i dorosłych, które cieszą się bardzo dużym powodzeniem. Na festynach archeologicznych demonstrowane są tradycyjne techniki tworzenia naczyń glinianych. Dzięki tego typu inicjatywom garncarstwo może przeżywać swój renesans.

Oprac. Joanna Radziewicz

Literatura:

  1. Kowaliszyn Konar E.: Garncarz z błota narobi złota. Natura i Zdrowie. Dodatek do „Przyrody Polskiej” 2014 nr 2, s. 8-9.
  2. Skuza, Z.A.: Ginące zawody w Polsce. Warszawa: Sport i Turystyka - Muza, 2006.
Submit to FacebookSubmit to Google PlusSubmit to Twitter