Konie i zaprzęgi konne w życiu dworskim

W 1912 r. miesięcznik „Wieś i Dwór” podpowiadał, że: „Kto na zachodzie utrzymywać musi jedną lub dwie pary koni wyjazdowych i dwa lub trzy powozy, to wychodzi lepiej, kupując sobie samochód o niewielkiej sile koni…”. Ale ziemianie kochali jazdę konną i konie.  W okresie międzywojennym nie można było wyobrazić sobie życia dworskiego bez bryczki, linijki, oraz wierzchowca pod siodło.

Polski bez konia nie sposób sobie wyobrazić, bo zajmuje on od setek lat stałe miejsce w polskim krajobrazie, w polskim życiu, w polskiej symbolice narodowej i w życiu polskiego dworu. Dwór i pałac stanowiły bazę finansową stadnin polskich. Ich właściciele wiedzieli, że koń celebrowany tak bardzo w życiu codziennym może się kiedyś przydać, gdy przyjdzie czas znowu walczyć o Polskę. Dla wielu folwarków szlacheckich hodowla koni była prawdziwą żyłą złota. To stąd się wzięło jeszcze jedno staropolskie powiedzenie, że: „klaczka, pszczółka i pszenica wywiodą z długów szlachcica”.

Wiosną w XIX i XX w. ruszały końskie jarmarki. W czwartą niedzielę Wielkiego Postu rozpoczynał się trzydniowy targ koński w Tarnopolu, na który ściągali okoliczni ziemianie, jako znawcy tematu.

W XVIII w., z wkroczeniem Polski na tory polityki wschodniej, otworzyły się olbrzymie możliwości jeśli chodzi o hodowlę koni. Na Wołyniu, Podolu i Ukrainie magnaci  zakładali stadniny liczące setki klaczy. Konie hodowano już wtedy w całej Rzeczpospolitej, ale najlepsze stadniny były właśnie na ziemiach południowo-wschodnich. To tam w dobrach Branickich, Sanguszków, Kurdwanowskich, Ostrogskich, Buczackich, Sobieskich, Podhorskich, Chojeckich, Żółkiewskich, Padlewskich, Rozwadowskich czy Aksaków, używano stale wschodnich reproduktorów do uszlachetniana ras koni.

W Królestwie i w zaborze pruskim dominowały konie angielskie, a na ziemiach wschodnich i w Galicji - arabskie.

Przez polskich ziemian z ziem wschodnich ceniona była uroda i wysoka szlachetność koni arabskich, subtelna sylwetka, suche, kościste głowy z prostym profilem, dużymi oczodołami, dużymi, ciemnymi oczami, cienką skórą, pokrytą jedwabistą, połyskującą sierścią oraz piękne zaokrąglone ruchy, które nadawały koniom specyficznego wdzięku. Natomiast arystokracja w Królestwie wyżej ceniła konie rasy angielskiej. Jeździec snobujący się na angielski styl prezentował się stylowo na swoim wierzchowcu: „w ręku miał szpicrutę, na nogach buty do konnej jazdy, według angielskiej mody, mankiety jasnobeżowe, bryczesy ze skórzanymi łatami, oraz mała płaska czapeczka”.

Do rozwoju hodowli koni rasowych w dużym stopniu przyczyniła się popularność wyścigów konnych organizowanych już w latach 40-tych XIX w. Posiadanie koni wyścigowych stało się ambicją wielu zamożnych ziemian. Zamiłowani hodowcy najżyźniejsze ziemie nieopodal swych dworów przeznaczali pod uprawę paszy dla koni, na najlepszych łąkach urządzali okólniki.

W dworskiej stajni cugowej trzymano konie wierzchowe i zaprzęgowe do powozów. W latach rozbiorów na Kresach do powozu zaprzęgano czwórkę koni. Przywiązywano dużą wagę do tego obyczaju. Zazwyczaj w majątku był przynajmniej jeden ogier, używany jako reproduktor w najbliższej okolicy.

Jazda konna stanowiła integralny element dworskiego stylu życia. Właściciele majątków ziemskich konno nadzorowali pracę folwarku, objeżdżali pola, odwiedzali sąsiadów, jeździli na polowania. Jazda konna była też rozrywką, której młodzież ziemiańska oddawała się od najmłodszych lat, i jedną z nielicznych form ruchu, na jaką pozwalano dzieciom. Często kupowano im kucyki.

 

Dla ziemianina ulubiony koń, bywał bliski jak członek rodziny. Z sentymentem wspominano po dworach wyjątkowe wierzchowce znajdujące się niegdyś w posiadaniu rodu, pamiętano ich imiona i szczególne cechy, jakimi niegdyś zasłynęły. Jednak już w połowie XIX w. uskarżano się czasem, że młodzież ziemiańska za mało interesuje się własną historią „za to ściśle umie na pamięć genealogie psów i koni”.

Co się zaś tyczy pojazdów konnych używanych w obejściu dworu, to ich największy rozwój nastąpił w wieku XIX, tak pod względem różnorodności form, jak i osiągnięć technicznych, których proces wdrażania trwał jednak długo. Pojazdy konne dzielono na: reprezentacyjne, wyjazdowe wiejskie i miejskie, sportowe, spacerowe do powożenia ze służbą i samemu, jak to było wówczas w modzie, myśliwskie, podróżne prywatne, gospodarcze, sanie i wszelkie pojazdy transportowe, dostawcze, użyteczności publicznej i komunikacyjne.

W wielu wozowniach magnatów polskich na pierwszym miejscu znajdowały się karety angielskie, wymienione w inwentarzach jako paradne, które służyły do wielkich uroczystości dworskich i rodzinnych, oraz do pełnienia funkcji reprezentacyjnych, oficjalnych z racji zajmowanych przez właścicieli stanowisk państwowych.

Czasy rozbiorów, a zwłaszcza klęski po zrywach powstańczych wpłynęły na zmianę stylu życia polskich rodzin ziemiańskich, które zamknęły się w swych dworach odrabiając straty i zniszczenia. Nie wypadało już zadawać szyku najmodniejszą karetą w poszóstnym zaprzęgu. Do życia i pracy na wsi potrzebne były inne rodzaje pojazdów: skromne w wyglądzie, lecz mocne i przydatne na złe trakty wiejskie i małomiasteczkowe błoto.

Najbardziej odpowiednim stała się bryczka - pojazd praktyczny i uniwersalny. Najwięcej było wiejskich warsztatów, w których powstawały polskie bryczki. Chyba żaden kraj poza Polską nie posiadał takiego bogactwa kolasek, bryczek, taradajek, tarantasów, dryndulek, biedek, wózków, wasążków, półkoszków, san i saneczek. Każdy region stwarzał własne odmiany, w zależności od ukształtowania terenu.

Zatem w dziewiętnastowiecznych dworach najczęściej używano bryczek. W „Izis Polskiej” tak o nich pisano: „Używają ich panowie do podróży, którzy chcą kosztowniejszych powozów oszczędzić, lub incognito zachować; ulubione są dla tych, którzy bardziej cenią wygodę i oszczędność niż panującą modę”.

W latach 60-tych XIX w. pojawia się powóz wyjątkowy na resorach określany jako wolancik - lekki, zwrot, do parzystego zaprzęgu, mógł zmieścić cztery osoby, nadawał się na wiele okazji. Popularne też były tarantasy i taradajki o długich, drewnianych resorach, które spełniały funkcje gospodarcze, służąc do objazdu pól, wyjazdu na polowania, czy grzybobrania.

Również sanie były polską specjalnością. W każdym dworze stało po kilka par sań większych i mniejszych, wyjazdowych, podróżnych, spacerowych i myśliwskich. Spacerowe i myśliwskie, używane także do kuligów, uzewnętrzniały całe bogactwo pomysłów artystów, snycerzy, ich znajomość mitologii, rajskich ptaków, egzotycznej fauny itd. Kuligi królowały w polskich dworach nieprzerwanie do II wojny światowej.

 

Na przekór zaborcom, granicom i innym przeszkodom, powstał polski styl zaprzęgu, nazywany krakowskim. W dworach i dworkach kielecczyzny, okolicach Łodzi, Warszawy, na Mazowszu, w każdej masztarni (szorowni) wisiały chomąta krakowskie. Uprząż taka: składała się z szerokich kiszek ze skóry, wypchanych słomą, otoczonych drewnianymi kleszczynami bukowymi, wiązanych trokiem i zakończonych różkami lub łebkami koni. W miejsce nagrzbietnika szeroki pas przezkonny zdobiony był metalowymi kółkami pełnymi, które nazywano „lustrami". Ogłowie najczęściej bez okularów z wisiorami, rozetami i pomponikami włóczkowymi. W wersji paradnej nachrapnik nabijano kółeczkami mniejszymi, które zwano puklami, a do policzków przypinano wiszące blendysze”. Wszystkie ozdoby metalowe musiały być w tym samym kolorze. Robiono je z mosiądzu lub z alpaki. Oryginalną ozdobą były chusty zwane płatami, do dzisiaj stosowane przez górali zakopiańskich do regionalnej odmiany stylu krakowskiego i przez nich zwane girami.

Zaprzęg krakowski w zasadzie parokonny, jednak w większych dworach sprzęgano więcej koni: piątki - cynek, czwórki - kwatr, trójki - dryja. Do uprzęży w stylu krakowskim używano odpowiednich pojazdów, jak: wózki krakowskie, wasągi drewniane i wiklinowe, bryczki, szarabany, patelnie kresowe i wozy drabiniaste.

W bogatych dworach jeżdżono luksusowymi karetami, landami, powozami lekkimi i wytwornymi, do których zaprzęgano czwórki, trójki i pary koni jednomastnych, wypielęgnowanych, wytrwałych z kurtyzowanymi ogonami i czasem strzyżonych, które ubierano w chomąta angielskie lub w szory robione u znakomitych rymarzy. Do spacerowych wolantów, duc’ów, kalesz stosowano zaprzęg a’la Daumont po polsku, czyli dwóch forysi w strojach regionalnych do uprzęży krakowskiej. Do bryczek, parkowców i wszelkiego rodzaju małych, spacerowych pojazdów najlepsze i najbardziej praktyczne okazywały się szorki z blankowej skóry czarnej lub brązowej z okuciami z mosiądzu lub alpaki, w których ozdobami były łańcuszki naczółkowe, fasulcowe, rozetki u ogłowi i herby lub monogramy właścicieli. Masztalerzy i stangretów ubierano w liberie. Każdy dwór miał inną barwę i guziki, na których były herby.

Takie pojazdy konne stanowiły niezwykle barwne zjawisko w przyrodzie. W letnie miesiące nakładano na konie siatki niciane, zdobione włóczką, które miały chronić od owadów. W trakcie polowań przykrywano konie specjalnymi derkami z lnu kolorowego, które lamowano i zdobiono herbami oraz pomponikami.

Wszystko, co tylko wiązało się z koniem, pojazdem i zaprzęgiem było przedmiotem wielkiej pieczołowitości, dobierane z elegancją, smakiem i znawstwem. Wszystkie te cechy do dzisiaj nie opuściły ludzi związanych z tą piękną dziedziną niegdyś życia codziennego polskiej wsi, dzisiaj rekreacji i sportu. I jak pisze T. Żurawska: „Naszym zadaniem jest mówić dziś o tym, co mogłoby zostać zapomniane na zawsze, a przecież stanowiło ważną część naszej barwnej kultury i obyczajowości najliczniejszej i znaczącej warstwy społecznej, jaką było polskie ziemiaństwo, patriotyczne, pielęgnujące świadomie i odpowiedzialnie narodowe tradycje, podnoszące ideały i wartości człowieka, które pozwoliły przetrwać niewolę, zachować narodowość.

 

Oprac. Aleksandra Szymańska

Źródło:

  • Izys Polska: czyli dziennik umiejętności, wynalazków, kunsztów i rękodzieł, poświęcony kraiowemu przemysłowi, tudzież potrzebie wieyskiego i mieyskiego gospodarstwa, wyd. przez Gracyana Korwina,  Warszawie 1820-1828
  • Z. Jasłowski, Koń a sprawa polska: dwór, pałac, stadnina, tekst dostępny w Internecie: http://www.rodaknet.com/rp_jaslowski_8.htm
  • M. Łozińska, W ziemiańskim dworze, Warszawa 2010
  • I. Żabińska, Ziemianie z woj. Warszawskiego w latach 1918-1945, Toruń 2011
  • T. Żurawska, Pojazdy i zaprzęgi konne używane w dworach polskich w XIX i na początku XX w., [w:] „Dwór polski w XIX w. – zjawisko historyczne i kulturowe”, Warszawa 1992

 

Submit to FacebookSubmit to Google PlusSubmit to Twitter