Moje miejsce wśród ludzi

Prezentowany zbiór wypowiedzi-zwierzeń pt.: „Moje miejsce wśród ludzi” jest plonem konkursu ogłoszonego przez tygodnik „Nowa Wieś”, rozstrzygniętego w 1974 roku. Ujęte w wydawnictwie teksty zostały wybrane spośród 1010 nadesłanych prac. Ich autorami były zarówno osoby młode, jaki i ludzie dojrzali, rolnicy, robotnicy, studenci, nauczyciele, gospodynie domowe. Wybrane wypowiedzi mają charakter reprezentatywny, jeśli chodzi o problematykę ujętą w temacie konkursu. Przedstawione w nich ideały, aspiracje i poglądy dają obraz życia różnych pokoleń wsi i miast, ludzi różnych zawodów, o różnym wykształceniu i pozycji społecznej. Prace konkursowe napisali przede wszystkim ludzie wrażliwi, a niekiedy i nadwrażliwi, których losy ułożyły się w sposób szczególny i wyjątkowy. Ich obserwacje, przeżycia, doświadczenia i sposób widzenia świata nabierają więc szerszej wymowy, są ciekawe, sugestywne i przekonujące.

            Większość autorów umieszczonych w publikacji tekstów to ludzie młodzi lub bardzo młodzi, dlatego czołowe miejsce w ich zwierzeniach zajmują refleksje na temat poszukiwania swojego miejsca w życiu, wśród ludzi. Dominują w nich przede wszystkim wątki rodzinne, a w dalszej kolejności sprawy dotyczące miłości, przyjaźni i pracy. Pamiętnikarze dotykają też spraw bardziej uniwersalnych – życia społecznego, istotnych dla nich wartości moralnych.

            Zbiór, na który złożyło się 27 wypowiedzi został podzielony na pięć rozdziałów. W pierwszym zabierają głos przedstawicielki starszego pokolenia, kreśląc przejmujący i dramatyczny obraz życia w przeszłości.

           

„Zdawałoby się – 60 lat to nie tak dużo. A jednak w ostatnim stuleciu bardzo dużo. I tak jak dla mnie chłop pańszczyźniany jest mało wyobrażalny, tak dla moich dzieci moje dzieciństwo i młodość są niezrozumiałe. Dawno i nieprawda – mówią. Dziś moje pokolenie i starsi ode mnie wspominają „dobre czasy sprzed wojny”, więc właśnie o tych dobrych czasach warto by wspomnieć […] Urodziłam się w rodzinie szlachcica zagrodowego. Moja mama była trzecią żoną mojego ojca […] Z trzech małżeństw ojca było 23 dzieci, ale tylko 11 oparło się szkarlatynie, dyfterytom i podobnym posłańcom bożym […]Moja mama robiła, co mogła by drobiazg wyżywić i wychować. Została sama, ojciec wyjechał z kraju, głód doskwierał, drobiazg piszczał głodny. Mama brała torby i szła prosić czyli żebrać […] Rok 1917 był bardzo ciężki […] Do tego moja mama zachorowała i niedługo umarła […]

            Wszystko co było w domu, ludzie rozgrabili, zabrali nawet pościel z łoża śmierci. Ale dziecka nie było komu zabrać […] Zostałam w pustym domu sama. Żywiłam się szczawiem, poziomkami i jagodami, a czasem „ciastem”, to znaczy kartoflami z osypką w korytach świńskich u sąsiadów […].

            Pewnego dnia poszłam do ruczaju żeby napić się wody. Widzę, chodzi nad ruczajem niewidoma kobieta. To Klemensina […] Zaprowadziła mnie do swojej siedziby. I wtedy, jak by dziś powiedziano, film mi się urwał. Obudziłam się i spostrzegłam, że Klemensina siedziała na swoim barłogu, trzymała mnie na rękach przy piersi i otulała łachmanami. Zobaczyłam nad sobą twarz człowieka. Nachylał się nade mną Klemens. Nigdy już w życiu nie widziałam tak cudownej twarzy […] Takie było moje miejsce wśród ludzi na samym początku życia. Wśród wspaniałych ludzi. Uczciwych, czułych, serdecznych, najbiedniejszych ludzi na świecie […]

            Mam już 59 lat. Czy byłam szczęśliwa? […] Wychowywałam dzieci jak mogłam […] Czterech synów; jeden jest wojskowym, dwóch w górnictwie, najstarszy – ichtiologiem […] Wnuków mam dziesięcioro. Inne, o, inne jest ich życie. Rozpieszczone, rozgrymaszone, mają wszystkiego pod dostatkiem. Nieraz myślę, jak im przekazać to, co ja przeżyłam i przeszłam. Nie po to, żeby się nade ,mną użalały…”

 

Rozdział drugi, bardziej optymistyczny ukazuje losy ludzi, którzy borykając się z przeciwnościami losu, wyszli z tej walki zwycięsko, i obecnie są szczęśliwi i zadowoleni.

 

„Utrata wiary w ludzi powoduje, że trzeba lat, by ją odzyskać. To nie były wielkie pretensje, ale cichy żal. Postawiłam na naukę […] Trudne były początki, sił dodawała wiara w słuszność tego, co się robi, chęć pokazania sobie, ze można swą przyszłość zbudować swymi rękami […]

Nigdy nie określałam człowieka, jego wartości, według tego co posiada […] Szacunkiem i autorytetem cieszą się przeważnie ludzie solidni, dobrzy gospodarze i opiekunowie rodzin […]

Najważniejsze – cieszyć się z życia. Z tego, że się istnieje, widzi słońce, ma swoje książki, swój dom i swoje w nim miejsce. […] Można się cieszyć mimo trosk dnia powszedniego – trzeba tylko chcieć tak przeżyć życie, by u mety nie wpadał w panikę, że nic po sobie nie zostawia”.

 

Część trzecia to zwierzenia osób młodych, którzy szukają swojego miejsca w życiu, kształtują swoje postawy i poglądy na świat. Niekiedy przebija z nich naiwność, innym razem gorycz płynąca z rozczarowania zastaną rzeczywistością. 

 

„Małżeństwa moich rodziców nie uważam za udane […] Nigdy rodzice nie byli moimi przyjaciółmi, a dom który stworzyli mnie i bratu, nie był dla mnie nigdy domem o jakim marzyłam. Czuję się tu samotnie i źle, pomimo, że mam nawet swój pokój – cztery przytulne ściany. Cóż z tego, kiedy klimat i atmosfera tego domu jest niemożliwa.

W mojej rodzinie brak jest wzajemnej życzliwości, szacunku i zrozumienia, brak ciepła rodzinnego, dlatego każdy żyje tu sam, na swój własny sposób […]

Chciałam mieć w mamie przyjaciela, ale nigdy nie mogłam znaleźć z nią wspólnego języka […] Mam do mamy żal, że nie potrafiła stworzyć w naszym domu przyjemnej atmosfery, że nie otworzyła przede mną swego serca i nie wyraziła gotowości udzielenia mi pomocy w rozwiązaniu problemów, które spotykałam na swojej drodze […]

Ja też chciałabym mieć męża, kochać go i być kochaną przez niego, jednak nad dziećmi musiałabym się zastanowić i ustalić, czy jestem w stanie wychować człowieka. Na pewno moje dzieci nigdy nie odczują co znaczy samotność. Wystarczy, że ja przez te dwadzieścia lat byłam bez przerwy sama […]

Konflikty między ludźmi istniały, istnieją i istnieć będą. A to dlatego, że nienawiść, przemoc, zazdrość są równie silne jak dobroć, szlachetność i poświęcenie […] Zajmując się wyłącznie swoją osobą, człowiek nigdy nie zaspokoi w pełni swego dążenia do szczęścia. Nie można być egoistą i wierzyć tylko w siebie, bo egoizm prowadzi do obojętności i znieczulicy na losy drugiego człowieka […] A według mnie, tylko znając życzliwość ludzi, można iść dalej, rozwijać się i pracować, osiągnąć pełnię szczęścia”.

 

Poszukiwania, porażki i zwycięstwa są treścią wypowiedzi składających się na rozdział czwarty. Ich wymiar i charakter jest jednak szczególny, bowiem niektórzy autorzy opisują swoje intymne, często traumatyczne  przeżycia, jak ucieczka z domu, pobyt w więzieniu i próba powrotu do normalności po wyroku.

 

„Przez szparę drzwi dowiedziałem się, że jestem znajdą, przybłędą, bękartem, którego ona nienawidzi jak psa. Zdumiony ukryłem twarz w dłoniach i po raz pierwszy uciekłem z domu […]

Środowisko, które wchłonęło mnie w tryby swojej machiny, rekrutowało się z najniższych warstw społecznych […] W otoczeniu sutenerów, kuplerów, zobaczyłem inny świat – świat próżniactwa, niegodziwości, w którym łamanie przepisów prawnych uchodziło za „bon ton”, za sens i przewodnią ideę życia […]

Więzi łączące mnie z rodzicami zostały zerwane […] Na dnie butelki szukałem zapomnienia. Domem moim została spelunka, melina i czarna otchłań nocy […]

Postawiony w stan oskarżenia zostałem za swoje postępki skazany na dwa lata pozbawienia wolności […] Jak w iluzjonie upłynęły mi dwa lata i otworzyły się przede mną bramy więzienia. Postanowiłem otrząsnąć się z błota. „Człowiek to brzmi dumnie” ta myśl Gorkiego miała być moją dewizą […] Okres odosobnienia był dla mnie pozytywną szkołą życia. Wykorzystałem go na robienie rachunku sumienia oraz szukania sensu istnienia, czytając wybitne pozycje literatury światowej […]

W pięknych, pachnących igliwiem lasach odnajdywałem spokój i wytchnienie. Bezpośrednie obcowanie z naturą weszło mi w krew. I kiedyś podczas spaceru, zobaczyłem na polanie okolonej lasem rozbity tabor cygański […] Dając folgę ciekawości poszedłem do obozowiska i nawiązałem z Cyganami rozmowę. Poczułem sympatię do tych wiecznie tułających się nomadów, których nastrój i klimat współżycia tak rzewnie oddaje smętek i artystyczna prostota płynąca ze skrzypiec cygańskiego grajka […]

Od tego momentu datuje się moje tułacze życie globtrotera, które wiodłem przez szereg miesięcy. Dopasowanie się do kręgu ludzi o bardzo specyficznych upodobaniach nastręczało mi mnóstwo trudności […]

Zostałem aresztowany z jednym z Cyganów pod zarzutem oszustwa, wyłudzenia pieniędzy na szkodę PKO i nielegalnego handlu końmi […] Zacząłem znów rewidować swoje życie. Cofałem się w przeszłość dokonując bilansu przeżytych lat […] Codziennie – przez pięć lat – połykałem kwaśne pigułki rozgoryczenia. Tęskniłem do wolności, spokoju i ciszy. Marzyłem o stabilizacji życia. […]

Kiedy przyszła na świat córka, zrozumiałem jeszcze głębiej wartość i sens życia. Wiem, że czeka mnie mozolna praca, która będzie modelowała przyszłe dni, miesiące, lata. Napotkam przeszkody [..] Wierzę w siebie i nie mogę przegrać w walce, jaką jest życie. To, co straciłem bezpowrotnie, będę odnajdywał w córce, tak jak odnalazłem swoje zagubienie w nurtach życia – w cichej przestrzeni wśród kochanych i kochających ludzi”.

 

Ludzie bezkompromisowi i krytyczni wobec wszelkiego rodzaju anomalii, zła, bezduszności i małostkowości dają upust swoim emocjom w ostatniej części tej publikacji. Ich wypowiedzi dają obraz myślenia zaangażowanego społecznie, niezwykle twórczego i awangardowego.

 

„Człowiek? Co wpływa na kierunek dróg życiowych zwyczajnych ludzi? Jaki wpływ na losy jednostki mają inni ludzie? Jaki wpływ ma sama jednostka, a jak oddziałują na nią przyczyny dziejowe pozornie odległe?

Widząc człowieka za kierownicą eleganckiego samochodu mimo woli zadajemy sobie pytanie: kim on jest? Gdzie pracuje? A więc praca. Praca jest tym, co określa człowieka, tym co wyznacza mu miejsce wśród ludzi. Praca – dzięki niej człowiek stał się człowiekiem. Ja dzięki niej zostałem dorosłym […]

Świadomość ludzka to najbardziej konserwatywna materia. Nawet przy istnieniu warunków do sprawnego działania trzyma się jakiś czas starych schematów. Nie wystarczy pomstować np. na biurokrację, żeby ją zwalczyć. Trzeba wiedzieć, jak to zrobić, i zdawać sobie sprawę z barier postępu […]”.

 

Zbiór wypowiedzi-zwierzeń „Moje miejsce wśród ludzi” ukazuje bardzo bogaty i różnorodny obraz życia społeczeństwa polskiego, losów, przeżyć, postaw i wzorców osobowych reprezentantów różnych pokoleń. Ujęte w tekstach refleksje są napisane żywym, naturalnym językiem, co decyduje o ich autentyczności i znacznie ułatwia  odbiór.

 

Oprac. Joanna Radziewicz

Submit to FacebookSubmit to Google PlusSubmit to Twitter