Ulanów – stolica polskiego flisactwa

Ulanów – stolica polskiego flisactwa

Flisactwo to zawód uprawiany przez chłopów już od wczesnego średniowiecza, ściśle związany z przewozem towarów rzekami. Przez wieki grupa ta wytworzyła swój specyficzny folklor - pieśni, opowieści orylskie, gwara. Czasy świetności tego zawodu dawno minęły, mimo to tradycja flisacka wciąż żyje we wspomnieniach, opowieściach i fotografiach.  

W Polsce najbogatsze tradycje flisackie miał od XVI aż do XX w. Ulanów - niewielka miejscowość na podkarpaciu, niegdyś ważny punkt na wodnym szlaku, skąd prowadzono spływy nie tylko Sanem i Wisłą, ale także innymi polskimi rzekami.

Flisak, inaczej flis, oryl, włóczek to robotnik sezonowy, najmujący się wiosną do spławu towarów Wisłą i jej dopływami do Gdańska. Ponieważ flisacy stanowili liczną grupę zawodową, w XVII w. założyli własną organizację przypominającą rzemieślniczy cech miejski, a król Władysław IV Waza nadał im przywileje cechowe. Cech ten odgrywał w życiu miast nadrzecznych istotną rolę. Jego przywileje i uprawnienia były dość rozległe.

Na czele załogi flisackiej stał retman, który dbał o bezpieczeństwo i zdrowie flisaków. Odznaczał się ogromną wiedzą, znajomością rzek i swojego fachu. Od początku XVIII w. w Ulanowie funkcjonował cech retmański i sternicki, gdzie przygotowywano młodych ludzi do prowadzenia spławu Sanem, Wieprzem, Bugiem, Narwią i Wisłą do Torunia, Grudziądza i Gdańska.

Ponieważ Wisła była główną arterią wodną Polski, począwszy od pokoju toruńskiego (1466 r.), stała się ona najważniejszą arterią handlową, którą spławiano do Gdańska produkty rolne i leśne; od Krakowa i Sandomierza spławiano pszenicę; dopływami prawobrzeżnymi, zwłaszcza Sanem i Bugiem z Narwią dostarczano budulec okrętowy, klepki, potaż i inne produkty gospodarki leśnej. Ulanowscy flisacy spławiali przede wszystkim do Gdańska drzewo, które tam sprzedawano polskim i zagranicznym kupcom.

Po przybyciu do Gdańska i sprzedaży towarów sprzedawano również tratwy i galary, by ich nie holować pod prąd z powrotem i wracano przeważnie pieszo do domu, co trwało prawie dwa tygodnie. Po powrocie czekała ich dwutygodniowa kwarantanna, aby nie przywlekli do Ulanowa choroby.

Tradycją było, że flisacy, po odebraniu zapłaty, kupowali żonom bursztynowe korale lub pięknie zdobione chusty. Była to swego rodzaju rekompensata za tygodnie rozłąki.

WIOSENNY SPŁYW  

Wiosną przygotowywano drewno do budowy tratw. Kiedy rzeki odmarzały, flisacy zbijali tafle łącząc przygotowane wcześniej sztuki drewna do cieńszych poprzecznych ramion, tzw. szorców. Tafle łączono w jeden pas (o długości niekiedy 170 m) kanatami (cienkimi linkami). Pasy szerokości 4-5 m łączono w dwa lub cztery, tworząc tratwę. Kilka tratw tworzyło kolej tratw, z którą załoga flisacka odbywała spław do Gdańska czy innych docelowych punktów. Spław trwał do 3 tygodni.

Podczas spławu retman zwykle płynął na przodzie swoim czółnem i oznaczał miejsca, które należało ominąć. Flisacy nadawali tratwie kierunek specjalnymi wiosłami, zwanymi drygawkami, oraz wbijaniem w dno rzeki drewnianych palów, zwanych szrekami.

Po rozpoczęciu spławu rzadko schodziło się na ląd. Załoga zatrzymywała się na noc i odpoczywała w szałasach pokrytych słomą, znajdujących się na tratwie. Posiłki również przygotowywano w trakcie spływu na palenisku.

Na tratwie dzień zaczynano i kończono modlitwą do św. Barbary, patronki flisaków. Pieśnią, która rozpoczynała każdy dzień był utwór „Kiedy ranne wstają zorze”. Tym aktem flisacy chwalili Boga prosząc o łaskę i opiekę na wodzie.

Spławy dawały retmanom dobrobyt, z kolei flisakom, którymi głównie byli chłopi, zarobki wystarczające na zaspokojenie podstawowych potrzeb codziennego życia. Pływanie było również dość niebezpieczne. W literaturze można znaleźć wzmianki o zatonięciu tratw, czy śmierci flisaków, poniesionej właśnie podczas pływanki. Ale flisaków ciągnęło na wodę, bo dla nich flisowanie to był nie tylko zawód, lecz także przygoda.

FOLKLOR FLISACKI

Wyprawa na flis, ciężka praca na dzikich, nieuregulowanych rzekach, doświadczenia i przygody, wszystko to sprawiło, że już w XVI w. wytworzył się swoisty folklor flisacki, przemawiający do wyobraźni poetów takich jak: Jan Kochanowski, autor fraszki „O flisie” wracającym z Gdańska czy Sebastian Fabian Klonowic, twórca wierszowanego traktatu „Flis, to jest spuszczanie statków Wisłą i  innymi rzekami do niej przypadającymi” (1595 r.). To ostatnie dzieło należy do najcenniejszych dokumentów folkloru staropolskiego, opisuje bowiem dziedziny zjawisk nieznanych, a niezwykle interesujących - przedstawia obyczaje flisackie, m.in. frycówkę, przytacza podania o miejscowościach nadwiślańskich, przynosi wreszcie spory słowniczek gwary flisowskiej, której pewne pierwiastki weszły do języka ogólnego.

Przez wieki flisacy wytworzyli swoje własne obyczaje i słownictwo, specjalny jadłospis obowiązujący na tratwie. Powstało wiele flisackich pieśni, które umilały czas i wypełniały pustkę podczas tych kilkutygodniowych wypraw.

KRES FLISACTWA … NIEKONIECZNIE

Na początku XX w. flisactwo zaczęło podupadać. Nastała kolej żelazna, która stanowiła poważną konkurencję dla spławu. Mimo to wielu flisaków trudniło się tym zawodem do II wojny światowej. Flis długodystansowy do Gdańska, a flisak jako zawód, przestały istnieć w połowie lat sześćdziesiątych XX wieku. Ostatnia tratwa drzewna przewoziła towar w 1968 roku. Choć jeszcze żyją ludzie, którzy flis uprawiali zarobkowo. W Ulanowie jest jedyny w Polsce retman ze stosownym patentem.

Przez lata o zawodzie flisaka przypominały jedynie opowieści ludzi, którzy poświęcili temu zajęciu część swojego życia. Mieszkańcy Ulanowa, z czasem, zaczęli zapominać o tym, czym zajmowali się ich przodkowie. W 1991 r. potomkowie ulanowskich retmanów powołali do życia Bractwo Miłośników Ziemi Ulanowskiej pw. św. Barbary, które za główny cel swojej działalności przyjęło kultywowanie flisackich tradycji Ulanowa oraz rozwój kulturalny ziemi ulanowskiej.  Już w 1993 roku został zorganizowany, po raz pierwszy od 1939 roku, spław tratwiany z Ulanowa do Gdańska, o nazwie „Flis Szlakiem Praojców” (724 km w 26 dni). W sumie, od 1993 roku Bractwo brało udział w kilkudziesięciu spławach flisackich po różnych rzekach Polski. Obecnie, ulanowskie Bractwo wraz z International Timber-Raftsmen Association czynią starania, aby zawód flisaka wpisać na listę światowego dziedzictwa UNESCO jako zawód ginący.

To właśnie za sprawą takich ludzi, tajniki zawodu flisaka, jak i tradycje z nim związane, nie przepadły bezpowrotnie. To oni próbują zarażać innych ludzi pasją, przekazywać wiedzę. Opowiadają historie  sprzed kilkudziesięciu lat, aby historia związana z polskim flisactwem nie  odeszła w zapomnienie..

Oprac. Aleksandra Szymańska

Źródła:

Submit to FacebookSubmit to Google PlusSubmit to Twitter