Wymarłe zawody – cz. 1

Przez wieki wykształciło się wiele profesji, które dawno już wyginęły, a wytwory ich rąk nadal cieszą nasze oczy. Zawody te wymarły lub są na wymarciu głównie z powodu mechanizacji, elektryfikacji i postępu technologicznego. Kołodziej, ludwisarz, powroźnik, rymarz, bednarz, cyru­lik, dru­ciarz, łaziebnik, sitarz, czy klikon to tylko niektóre z nich, które odeszły w zapomnienie.

Kołodziejstwo rozwijało się na ziemiach polskich od wczesnego średniowiecza, można powiedzieć, że od protoplasty najstarszej dynastii panującej, Piasta kołodzieja. Kołodziej zajmował się wyrobem wozów, części do wozów, a zwłaszcza kół. Pełny rozkwit tego rzemiosła nastąpił w XV-XVIII w. w związku z rozwojem handlu. Zaczęły tworzyć się cechy, najpierw w dużych miastach, skupiające kołodziejów lub kołodziejów razem ze stelmachami. W XVI i XVII wieku największym ośrodkiem kołodziejstwa był Gdańsk. W XIX w., a zwłaszcza w XX nastąpił stopniowy upadek kołodziejstwa w związku z maszynową produkcją kół, coraz częściej ogumionych. Ostateczny kres przyszedł z metalowymi podwoziami dzisiejszych samochodów.

Ludwisarstwo, inaczej brązownictwo, w Europie stało się popularne w XIII w. Warto jednak nadmienić, że rzemiosło to było znane już w epoce brązu na Dalekim Wschodzie, uprawiane w starożytnym Egipcie, Grecji i Rzymie, potem w Bizancjum. Pierwsze cechy zrzeszające ludwisarzy powstały w XIII w., a rozkwit nastąpił w XVI w. Oprócz zakładów cechowych powstawały ludwisarnie królewskie  i magnackie, w których wytwarzano armaty i kule armatnie.

Ludwisarz zajmował się odlewaniem z brązu, miedzi, spiżu czy mosiądzu luf armatnich, dzwonów czy przedmiotów codziennego użytku. W Polsce pierwszymi ludwisarzami byli zakonnicy. W XIII-XIV w. pojawiły się ludwisarnie miejskie. Głównymi ośrodkami tego rzemiosła w XV-XVII w. były: Kraków, Gdańsk, Lwów, Toruń, Warszawa, Wilno. W Krakowie działali m.in. Jan i Maciej Meidnerowie (1515) i inni. W Warszawie odlewali dzwony m.in. Wreden (1721), Benjamin Witweck (1715), a w XIX wieku działał Michał Zwoliński. Heliasz Wagnerowicz odlewał dzwony w Lublinie. Odlał m.in. dzwon znajdujący się w kościele farnym w Nowym Sączu.

W XIX wieku rozpoczął się upadek tego rzemiosła w związku z rozwojem przemysłu metalurgicznego. Obecnie jest to zawód prawie wymarły. Współcześnie ludwisarstwo jest rzemiosłem artystycznym. Nadal dostarcza dzwony do świątyń. Nieliczni już ludwisarze zajmują się głównie odlewem przedmiotów ozdobnych typu: świeczniki, lichtarze, kinkiety, klamki, popielniczki, ozdoby do uprzęży konnych. Aktualnie w Polsce dzwony wykonuje m.in. pracownia ludwisarska Felczyńskich w Przemyślu, działająca nieprzerwanie od 1808 roku. W 2015 roku Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego wpisało sztukę ludwisarską na krajową listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego.

Powroźnictwo, czyli rzemiosło zajmujące się wyrobem sznurów, powrozów, lin okrętowych, sieci, grubych nici i knotów znane już było w starożytności, a jego znaczny rozwój nastąpił w średniowieczu. W Polsce powroźnicy istnieli już w XIV w. w Gdańsku, który był  największym ośrodkiem powroźnictwa w kraju. Było rzemiosłem rozpowszechnionym, bowiem sznurów i lin używano w wielu dziedzinach życia, jednak rozwijało się najbardziej dynamicznie zwłaszcza tam, gdzie towarzyszyło szkutnictwu. W roku 1526, w dawnej gdańskiej stoczni, zatrudnionych było 253 cieśli i 15 powroźników. Uprawianie tego rzemiosła uważane było za przywilej, a zgoda była zazwyczaj uzależniona od decyzji władz miejskich. Powroźnik wytwarzał powrozy, postronki, popręgi do siodeł, pasy oraz liny, siatki i sieci  poprzez splatanie ze sobą sznurów z pasów skóry lub włókien.

W Małopolsce, w XVI w. cechy powroźnicze powstawały w Krakowie (1503), Wieliczce i Bochni. Było to rzemiosło licznie uprawiane w miastach Wielkopolski (najstarszy cech w Poznaniu, w 1565 r.), z głównym ośrodkiem w Rawiczu. W XIX i XX w. powroźnictwo zostało wyparte przez produkcję fabryczną. Mimo, że jest to zawód już prawie wygasły, można spotkać jeszcze kultywatorów jego tradycji w Polsce i Europie.

Bednarstwo to jedna z niewielu profesji, która jest popularna do dzisiaj. To rzemiosło i dział przemysłu drzewnego zajmujące się wytwarzaniem drewnianych pojemników (beczek, kadzi, kuf) i opakowań transportowych, zwykle o przekroju kołowym, a także naczyń (cebrzyków, balii, fasek). Wszystkie naczynia wykonywane są techniką klepkową. Bednarz wyrabia naczynia z drewna sosnowego, świerkowego, olchowego, lipowego, dębowego.

Bednarstwo na ziemiach polskich znane już było w III-IV w., później rozwijało się zarówno na wsi, jak i w miastach, zwłaszcza w dużych ośrodkach handlowych, tj. Gdańsku, Krakowie, Lwowie, Poznaniu, Toruniu i Wrocławiu oraz w centrach wydobycia i składowania soli (Bochnia, Bydgoszcz, Drohobycz). Zapotrzebowanie na wyroby bednarskie było ogromne wobec małej trwałości wyrobów garncarskich, niedostatku oraz wysokich cen naczyń i pojemników metalowych. Cechy bednarzy lub łączone. W ich skład wchodzili także stolarze i kołodzieje. Istniały we wszystkich dużych i średnich miastach Rzeczypospolitej. W XIX w. bednarstwo stało się częścią przemysłu drzewnego.

Tak jak wiele innych produktów rzemieślniczych, wyroby te sprzedawane są na targach i jarmarkach. Jesienią największym powodzeniem cieszą się beczki, ponieważ służą rolnikom do kiszenia ogórków i kapusty. Kiedyś wykorzystywano je także do przechowywania miodu, piwa, wina i zboża.

Zawód ten kiedyś powszechny, w drugiej połowie XX wieku został prawie zapomniany i znajdował zastosowanie głównie w produkcji przedmiotów do celów dekoracyjnych. W związku z rosnącą popularnością produktów typu slow-food, wytwarzanych i przechowywanych w tradycyjny sposób, obecnie ponownie zaczyna mieć coraz większe znaczenie użytkowe.

Rymarstwo to rzemiosło zajmujące się wyrobem i naprawą uprzęży, skórzanych elementów rynsztunku wojennego, biczów, kagańców, smyczy, w nowszych czasach m.in. waliz, tek, siodeł,  pasów pęd­nych i innych akce­soriów jeździeckich. Umiejętność ta rozwinęła się już w starożytności. Cechowe rymarstwo powstało we wczesnym średniowieczu, w zachodniej i południowej Europie. W Polsce pojawiło się w XIII w., zaś jego największymi ośrodkami były: Gdańsk, Kraków, Lwów i Poznań. Rymarze posiadali własne cechy regulujące zwyczaje, zasady zdobywania zawodu i rozsądzające spory.

Tradycyjnie wyroby szyte były ręcznie ze skór, a następnie wykańczane metalowymi okuciami. Część pracowni zachowało ten sposób pracy, pozostałe wykorzystują szycie maszynowe. Rymarstwo należy do zanikających zawodów rzemieślniczych. Główną przyczyną jest ograniczone zapotrzebowanie na wyroby rymarskie.

Warto dodać, że na przełomie XX i XXI wieku nastąpiło niewielkie ożywienie w tym zawodzie, spowodowane głównie rosnącym zainteresowaniem jeździectwem i turystyką konną. W wyniku tego powstało lub rozwinęło się wiele gospodarstw i stadnin ukierunkowanych na naukę jazdy konnej. Usługi rymarskie świadczone są także sportowcom uprawiającym jeździectwo, dorożkarzom i rolnikom.

Zawody rzemieślnicze, które opisalismy wyżej, jeden po drugim trafiają na listy „zawodów ginących”. Znikają wypierane przez tańszą, masową produkcję - co znaczy -  byle jaką. Przykro stwierdzić, ale w dzisiejszych czasach jakość nie jest już tak bardzo doceniana. I to chyba główny powód zanikania zawodów.

Oprac. Aleksandra Szymańska

Źródła:

  • Kijak, Ginące zawody kołodziejstwo, [w:] „Rada: Rolnictwo, Aktualności, Doradztwo, Analizy”, 2015 nr 2
  • A. Skuza, Ginące zawody w Polsce, z serii: Ocalić od Zapomnienia, Warszawa 2006
  • Wawruch, Zanikające zawody na wsi, [w:] „Rocznik Muzeum Narodowego Rolnictwa i Przemysłu Rolno-Spożywczego w Szreniawie”, 2007 t. 24
  • szlakginacychzawodow.com.pl
Submit to FacebookSubmit to Google PlusSubmit to Twitter