Oskar Kolberg. Dzieła wszystkie. Kujawy T.3 cz. I

OBRZĘDY POLNE

WIEŃCOWE

Żniwa bywają małe i wielkie.  Wielkiemi nazywa się sprzęt żyta i pszenicy, w ogóle oziminy; małemi zaś sprzęt jarzyny, później dojrzewającej.  Przy ukończeniu zbioru żyta bywa zwyczaj Pępkowego; toż samo przy ukończeniu zbioru pszenicy.  Ogólne zaś Wieńcowe ma miejsce po dokonaniu całkowitego sprzętu, i to nieraz w tydzień dopiero po tej robocie. 

Pępkowe

W czasie żniw, mianowicie gdy się na sierpy sprząta, każdy robotnik lub robotnica ustawia się w pewnym szyku na łanie, a przez to wyznacza sobie zagon do żęcia, i w jednakowym porządku rznie go od jednego do drugiego końca. Ten kto wcześniej niż drugi ukończy swój zagon, biegnie do zagona, jaki w tymże samym porządku na niego przypada na dalszego pola przestrzeni, czyli na następnym łanie.  Tym sposobem, zwinniejsi wyprzedzają leniwszych i w skutek tego, mogą mieć więcej czasu do odpoczynku, a zarazem (przy dobrej woli) do niesienia pomocy opóźniającym się w robocie.  Ku końcowi, to jest: w ostatnim dniu żniwa, usadzą się żniwiarze na kogokolwiek upatrzonego wśród towarzyszy, zwykle na dziewuchę leniwszą, dla zaturbowania jej - i nikt z umysłu nie przychodzi jej w pomoc, zmuszając ją przez to do urżnięcia własną ręką ostatniej garści zboża.  Wszakże od tej czynności chciałaby się ona wywinąć; ale wszyscy żniwiarze i żniwiarki, ukończywszy swą robotę, otaczają ją i nie dozwalają jej się wymknąć, a nawet w razie oporu, jeden z parobków gwałtem sierp jej w ręku przytrzymuje, gdy drugi sierpem tym kieruje wraz z jej ręką i urzyna ostatnią garść zboża, zwaną pęp czyli pępek. Zwykle cała ta niechęć (boć to przecie wstyd dla dziewuchy, ścinać pępek) jest udaną, gdyż wie ona, że czekają ją za to znaczne korzyści. Pęp ten bowiem po urżnięciu go, zwijają razem z uzbieranemi polnemi kwiatami w bukiet, przewiązują wstążką albo powrósłem, i tak ustrojony, oddają do rąk owej dziewuchy, która odnosi go w gronie żniwiarzy do dworu, czasami przy muzyce, i doręcza panu, za co otrzymuje datek i uczęstowana jest wódką, niekiedy razem z temi którzy jej asystują.

Przy otoczeniu, a raczej obskoczeniu wspomnianej dziewuchy, wyśpiewują (a raczej recytują) parobcy:

A mój miły pępie!

Chtóż cię dziś uchrępie? (urznie)

Po dokonaniu całkowitem żniw następuje: 

Wieńcowe

Jest to zwyczaj odpowiadający Dożynkom, czyli Okrężnemu w innych stronach kraju. W wielkiem gronie żniwiarzy i ciekawej gawiedzi wiejskiej, z muzyką (skrzypcami i basami) na czele, dwie wybrane dziewuchy, przynoszą panu do dworu nagłowię każda po jednym wieńcu, to jest: jedna żytni, druga pszenny; w fartuchu zaś podkasanym i ręką przytrzymywanym, przynoszą one zarazem jabłka i orzechy laskowe, które zaraz po dopełnionym ukłonie, jako upominek, składają panu przed gankiem lub w sieni, za co odbierają datek pieniężny, a nadto pan każe wyprawić im zabawę przy tańcach, zwykle przed domem na dziedzińcu, lub w spichrzu.

Wieniec taki, czyli korona, spleciony w jedno kółko z żyta (a drugi z pszenicy) kłosami na zewnątrz, niezbyt wielki (około 4-5 cali średnicy wewnątrz), upstrzony jest kwiatami polnemi i ogrodowemi, jak: modrzak (chaber), mak, a czasami w georginic, astry i inne kwiaty jesienne.

Zbliżając się z wieńcem do dworu i ofiarując go, przyśpiewują.

FRYC CZYLI WILK

Młody kosiarz v. kośnik w pierwszym roku swej pracy, musi się wykupić, czyli wyzwolić i zapłacić Frycowe. Ma ono miejsce przy rozpoczęciu kośby, w końcu czerwca lub po żniwach. Frycowanie takie kosztuje go ośm do dziesięciu garncy wódki.

Gdy się kto zwyczajowi temu poddać i frycowego opłacić nie chce, wówczas w czasie roboty, stawiają za nim najlepszego kośnika, który ściętą swą trawę narzuca na jego trawę jeszcze stojącą na pniu, tak, ażeby ścinając swoją, młody kośnik zmuszony był dwa pokosy

razem odrzucać na bok, co go nadzwyczajnie męczy i znagla do poddania się wyfrycowaniu.

Rozpoczęcie frycówki ma już miejsce przy śniadaniu. Wówczas, pletą dla fryca koronę i dla marszałka bat. Korona wysoką jest do ośmiu cali, spleciona ze siana, sitowia lub zboża (jeśli w czasie żniw), na podstawie słomianej, z kilku prętów złożona, na wierzchu której szypełek z siana, sitowia lub zboża. Dla marszałka robią ze słomy gruby, na 3 lub 4 łokcie długi, w troje spleciony warkocz, czyli bat, zwany Prawo. Godła te zachowują do wieczora. W czasie całodniowej roboty, stara się marszałek tak prowadzić wszystkich kośników, żeby owemu frycowi przeszkody różne stawiali, żeby niezręcznie ciął i mylił się w robocie, co marszałek nazywa: „zacioleś mnie" i skazuje go na plagi (od 5 do 10 uderzeń batem), które sam przy pomocy drugich wykonywa. Tym sposobem zmuszają go, dla uniknienia plag, do dobrowolnej niby obietnicy kupna gorzałki w karczmie na wieczór i do ugody, co do jej ilości.

W dniu tym, każda kobieta, która się spóźni z przyniesieniem śniadania kosiarzom, dla przestrogi, żeby ją wilk nie złapał, położona na trawie, od każdego kosiarza dostaje uderzenie jedno strychutkiem (do ostrzenia kosy zamiast osełki).

Wieczorem, po skończonym cięciu siana, kładą frycowi (czyli wilkowi) koronę opisaną na głowę i wiodą go do pana i do karczmy. Prowadzi go pod rękę dwóch starostów (czyli sędziów); przed nim skacze jeden lub dwóch tak zwanych kozaków, siedzących niby konno na kijach lub kosiskach i mających na drugim kiju zawieszoną chustkę, niby chorągiewkę. Sukmany mają zwykle przewrócone, a na głowie jakiś worek, niby czapisko. Wyskakując, biją batami każdego kto się nawinie, mianowicie dziewki i dzieci; odganiają ich strasząc, żeby ich wilk (fryc) nie zadławił; ogłaszają, że on już dużo zjadł koni i owiec w tej okolicy i że go prowadzą, ale strzedz go się i umykać trzeba; prócz tego, jako mistrzowie ceremonii, dają oni (później) rozkazy głośne i polecenia, czy to do tańca, czy do wszelakiej innej ochoty.

Za frycem postępuje marszałek (zwykle przodownik w kośbie, najpoważniejsza między niemi osoba), i ten jako godło swej godności trzyma opisany wyżej słomiany bat (prawo), przewieszony przez ramię.

Cały ten orszak męzki postępuje, uderzając kosami o kosy i wśród brzęku kos i hałasu kozaków, przychodzi przede dwór. Tu przyjmuje ich pan, poczęstuje wódką i datkiem obdarzy, a kosiarze za pozwoleniem lub na wezwanie kozaków, tańczą z dziewkami i kobietami dworskiemi (jeżeli jest muzyka) lub gawędzą jedząc i pijąc. Po czem, fryc lub ktoś drugi miewa niekiedy krótką przemowę, a złożywszy panu ukłon, idą wszyscy do karczmy na sąd i wykupne. Czasem daje pan frycowi kwitek do karczmy na garniec wódki.

W karczmie kładą fryca na bronie przykrytej płachtą, niby na stół i chcą go bić. Sędzia bowiem skazał go już był wprzódy np. na sto plag lub garniec wódki, na pięćdziesiąt plag lub pół garnca wódki i t. p., a kozacy mają teraz wyroki te wykonać. Skazany każe postawić spodziewaną gorzałkę, targując się o jak najmniejszą jej ilość; a gdy flaszki i kieliszki zabrzękną, wstaje z owej brony i do ogólnej mięsza się zabawy.

Frycowanie kośnika

Gdy młody kosiarz, czyli kośnik ma być wyzwolonym (niby na majstra), kosiarze, na znak do frycowania młodego praktykanta kosy służący, zatykają na polu długie kosisko (drąg od kosy), na którym powiewa zawieszona chustka czerwona na kształt chorągwi.

Wieczorem po robocie przysyłają do dworu dwóch najmłodszych kosiarzy ubranych w kaftaniki (to jest przystrojonych za kozaków, niby heroldów), z których każdy trzyma kosisko z chustką niby lancę, i ci proszą pana o przyjęcie fryca do dworu. Gdy pan na to pozwoli, kozacy wracają do gromady kosiarzy, oznajmiając jej pozwolenie pańskie, po czem cały tłum przy muzyce i brzęku kos przybywa przede dwór. Fryc ustrojony jest w wielką koronę ze zboża, do której przyczepiony długi słomiany ogon, spływa mu z tylu po karku na dół do samych nóg. Po hojnem przez pana uczęstowaniu, tańczą i śpiewają wszyscy na dziedzińcu. Frycowi jako niewyzwolonemu jeszcze, nie wolno z nikim rozmawiać, ani się śmiać, ani przyjąć kieliszka gorzałki z ręki czyjej (lubo taki kieliszek stawiają na ziemi przed nim, z której wolno mu go podjąć ustami, a nawet i ręką, i po wypróżnieniu nazad postawić).

Ztamtąd ruszają całym tłumem do karczmy. Tam na śród izby postawiona jest brona, a na niej rozpostarty pęk słomy, kobiercem albo derą okryty. Następuje popis, czyli egzamin fryca przez starszyznę dopełniony. Jeśli się przy egzaminie fryc pomyli w nazwie części używanych przy kosie i niestosowne im oznaczy przeznaczenie, zostaje natychmiast na owej bronie rozciągnięty i ukarany prawem, to jest batem słomianym mocno skręconym.

Zasiadają potem na ławach urzędnicy, jako to: marszałek, sędzia, pisarz - i ci obwieszczają mu powinności względem pana i jak ma się odtąd zachować, a obowiązki te, wszedłszy jeden z nich na dach, (gdy fryca wywiedziono na podwórze), dla lepszej pamięci, ogłasza mu je z komina (niby otrębuje), głosem jak najdonośniejszym. Przez cały ciąg tej ceremonii nie wpuszczają do karczmy żadnej kobiety ani obcej osoby.

Pochód przy frycowaniu kosiarza odbywa się przy odgłosie skrzypiec.

Wybór: Joanna Radziewicz

Fot. polona.pl – domena publiczna

Submit to FacebookSubmit to Google PlusSubmit to Twitter