Biznes kuty na cztery nogi. W kryzysie upadł, teraz powstaje.

Pogłowie koni w Polsce

Jak wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego w 2009 roku pogłowie koni w naszym kraju sięgało prawie 300 tys., chociaż według analiz Polskiego Związku Hodowców Koni (PZHK), które uwzględniają również zwierzęta hodowane poza gospodarstwami rolnymi liczba ta przekroczyła 360 tys. W kolejnych latach widoczny był stopniowy spadek liczebności tych zwierząt. W ciągu trzech lat przekroczył on 60 tysięcy, by na koniec 2012 roku osiągnąć poziom około 303 tys. sztuk (dane PZHK). Jednak wyniki za kolejny okres wskazują na zahamowanie tendencji spadkowej. Statystyki za 2014 rok również napawają optymizmem, bowiem z informacji, jakie pozyskuje Związek liczba źrebiąt posiadających świadectwa identyfikacyjne ma utrzymywać się, na co najmniej takim samym poziomie, jak w roku poprzednim.

Według opinii ekspertów spadek pogłowia koni w Polsce, podobnie jak w innych krajach europejskich, był związany z kryzysem finansowym, jaki miał miejsce w końcu minionej dekady. Wymuszone oszczędności sprawiły, że ludzie skupili się na realizacji podstawowych potrzeb, rezygnując z zaspokajania wyższych aspiracji. Na koniec 2013 roku liczna koni w Holandii wyniosła 330 tys., w Niemczech – 1050 tys., we Francji – 1200 tys., a w Wielkiej Brytanii – 1300 tys.

W strukturze pogłowia koni dominuje w Polsce rasa zimnokrwista (ok. 80 proc.). Na dalszych miejscach plasują się: rasa śląska (ok. 6 proc.), polski koń szlachetny półkrwi (ok. 4 proc.), konik polski (ok. 3 proc.), rasa małopolska (ok. 2,5 proc.), rasa huculska (ok. 3 proc.) oraz rasa wielkopolska (ok. 2 proc.). W 2009 roku liczba koni wpisanych do ksiąg rasowych wyniosła 24,3 tys. i ciągu kolejnych lat systematycznie spadała, by w 2013 roku osiągnąć poziom 20,2 tys.

Na skutek spadku zainteresowania zakupem koni, hodowcy ograniczyli też liczbę urodzeń nowych źrebiąt. Na całym kontynencie rodziło się ich o kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt procent mniej niż w latach 2008-2009. W naszym kraju odsetek ten wyniósł około 30 proc. i dotyczył zwłaszcza ras szlachetnych i zimnokrwistych. Zwiększeniu uległa natomiast populacja kucy i koni małych, które są wykorzystywane do nauki jazdy konnej przez dzieci. Pomimo dość wysokich cen za godzinę treningu, ta forma rekreacji jest nadal dość popularna.

 

Ile kosztuje dobry koń?

Zwierzęta, które spełniają wszelkie kryteria kwalifikujące je do udziału w wyścigach osiągają stosunkowe wysokie ceny, aczkolwiek ich liczba jest stosunkowo mała. Konie, które nie spełniają wszystkich warunków nadają się już tylko do jazdy rekreacyjnej, chociaż opłacalność ich utrzymania nie jest już tak duża. Najlepsze osobniki ras wielkopolskiej czy śląskiej są wystawiane na sprzedaż za około 35 tys. złotych, a ceny koni małopolskich osiągają poziom nawet 50 tys. złotych. Wartość koników polskich najczęściej zamyka się w granicach kilkunastu tysięcy złotych. Większość egzemplarzy zmienia jednak właściciela za znacznie mniejsze pieniądze, czasami nawet za kilkaset złotych.

Największą wartość osiągają konie czystej krwi arabskiej. Odbywająca się każdego roku słynna aukcja w Janowie Podlaskim przyciąga rzesze wielbicieli tych zwierząt i przynosi od 2 do 3 mln euro zysku. Dla przykładu w 2008 roku klacz Kwestura z hodowli w Michałowie została tam sprzedana za 1,125 mln euro. Niestety, stado koni czystej krwi arabskiej liczy w Polsce zaledwie około 1 tys. sztuk. Niemałym zainteresowaniem nabywców cieszą się też konie pełnej krwi angielskiej. Roczne przychody ze sprzedaży tych zwierząt kształtują się na poziomie 2 mln euro.

 

Konie na rzeź

Mimo wszystko łączne sumy pozyskiwane ze sprzedaży koni wyścigowych nie dorównują tym, za jakie sprzedaje się polskie konie rzeźne. Roczne przychody osiągają w ich przypadku poziom około 50 mln euro. Zwierzęta rasy zimnokrwistej (najpopularniejszej w Polsce), które jeszcze do końca lat 80. ubiegłego stulecia były wykorzystywane przede wszystkim do prac polowych, obecnie są przeznaczane do celów mięsnych. Funkcjonują nawet specjalne hodowle zajmujące się utrzymaniem tylko tego typu zwierząt. Największa ilość koni rzeźnych trafia z Polski na rynek włoski, gdzie konina jest uważana za mięso luksusowe i osiąga ceny znacznie wyższe niż wołowina czy wieprzowina. Jej smak doceniają także Hiszpanie i Francuzi.

W naszym kraju istnieje obecnie kilka ubojni specjalizujących się w tym asortymencie. Według danych GUS w 2013 roku na ubój w kraju przeznaczono ponad 22,5 tys. koni. Ich cena skupu zamyka się w granicach 8-10 zł/kg. Na eksport (głównie do Włoch) trafia 90 proc. wyprodukowanego surowca.

W opinii dyrektora PZHK kryzys finansowy w mniejszym stopniu dotknął koni mięsnych. Chwilowe spadki cen skłoniły hodowców do sprzedaży nie tylko młodych, ale i starszych osobników, w tym klaczy. W efekcie reprodukcja była niewystarczająca na pokrycie potrzeb rynku.

 

Jeździectwo w Polsce

Liczba Polaków uprawiających regularnie jazdę konną wynosi obecnie około 150 tys., a drugie tyle obywateli uprawia ten sport okazjonalnie. W sumie liczba osób zainteresowanych tą formą rekreacji kształtuje się na poziomie 0,8 proc. ogółu społeczeństwa. W Niemczech odsetek ten wynosi ponad 6 proc., więc i pogłowie koni w tym kraju jest znacznie większe. Podobna sytuacja ma miejsce w Anglii czy we Francji. Nawet w liczącej niespełna 17 mln mieszkańców Holandii populacja tych zwierząt jest bardziej liczna niż w Polsce.

Obserwuje się jednak stopniowe zwiększenie zainteresowania jeździectwem, co pociąga za sobą wzrost liczby nowych stadnin i ośrodków jeździeckich. Obecnie na terenie naszego kraju funkcjonuje ich około 1,8 tys. Zwiększa się też liczba osób biorących udział w zawodach hippicznych, w tym licencjonowanych zawodników, chociaż w profesjonalnych konkursach występują raczej konie z hodowli zagranicznych.

 

Systemy wsparcia finansowego

Spadku pogłowia koni nie zahamował też program ochrony zasobów genowych zwierząt gospodarskich, który objął między innymi pięć ras: wielkopolską, małopolską, śląską, koników polskich i koni huculskich, jak również dwa typy koni zimnokrwistych – sokólski i sztumski. Właściciele tych zwierząt mogą liczyć na dofinansowanie z tytułu posiadania minimum dwóch ras klacz objętych programem, które w ciągu pięciu lat urodzą po dwoje źrebiąt. Roczna dopłata z tego tytułu wynosi 1,5 tys. zł. W opinii hodowców kwota ta pozwala jedynie na pokrycie części kosztów związanych z utrzymaniem zwierząt, które w rozliczeniu rocznym mogą kształtować się na poziomie 5 tys. złotych (utrzymanie źrebne klaczy oraz źrebięcia do wieku sześciu miesięcy). Hodowla osobników przeznaczonych do wyścigów może być jeszcze bardziej kosztowna.

Mimo trudnej sytuacji w branży chętnych do skorzystania z dofinansowania z tytułu ochrony zasobów genowych zwierząt gospodarskich ciągle przybywa. W 2009 roku o dopłaty ubiegało 3,4 tys.  zainteresowanych, natomiast w 2014 roku ich liczba wyniosła już 5,7 tys.

Wsparcie finansowe do hodowli koni jest również przewidziane w Programie Rozwoju Obszarów Wiejskich za lata 2015-2020.

 

 

Oprac. Joanna Radziewicz

Na podstawie artykułu Bartłomieja Mayera pod tym samym tytułem

Dziennik Gazeta Prawna z dnia 4 lutego 2015 roku nr 23

Submit to FacebookSubmit to Google PlusSubmit to Twitter