Zofia Szydłowska – królowa polskiej sztuki ludowej

Zofia Szydłowska urodziła się w 1917 roku w Kijowie. Trzy lata później wraz z matką przeniosła się do Warszawy. Mieszkając w stolicy prowadziły bardzo skromne życie. Ojciec, skutecznie zniechęcany przez byłą żonę nie był zbyt zaangażowany w wychowanie córki. Po maturze Zofia Szydłowska zapisała się na historię sztuki do Instytutu Francuskiego. Jednocześnie podjęła pracę w Wytwórni Papierów Wartościowych. Opiekowała się również dziećmi w majątkach okolicznych ziemian. Te pobyty skutkowały nawiązaniem lukratywnych kontaktów z wpływowymi przedstawicielami ówczesnych elit. Jako przedstawiciela zaściankowej szlachty, pozbawionej majątku i skazanej na pracę zarobkową bardzo dobrze zdawała sobie sprawę, że w świecie, w którym samemu nie dysponuje się odpowiednim zapleczem finansowym, tylko dzięki koligacjom i znajomościom można osiągnąć sukces i zmienić swoje życie na lepsze. To właśnie za pośrednictwem odpowiednich osób udało jej się zdobyć prestiżową posadę sekretarki w Ministerstwie Przemysłu i Handlu.

Jednak drogę do wielkiego świata otworzył jej Kraków. W 1937 roku podjęła tam studia na Uniwersytecie Jagiellońskim. List polecający od dyrektora Instytutu Francuskiego do Ksawerego hr. Pusłowskiego, arystokraty, dyplomaty i kolekcjonera dzieł sztuki umożliwił jej wejście w kręgi krakowskiej inteligencji. W jego pałacyku przy ulicy Kolejowej poznała między innymi Potockich, Rostworowskich i Lubomirskich. Rok później wyszła za mąż za prokuratora Sądu Okręgowego w Kielcach, Henryka Szydłowskiego.

W czasie II wojny światowej wraz ze znajomymi prowadziła sklep komisowy z porcelaną, zajmowała się również tkactwem. Współpracowała z Armią Krajową, chociaż jej udział w działalności tej organizacji nie był znaczący. W maju 1945 roku objęła posadę dyrektora Państwowej Fabryki Sukna w Rakszawie. Wybór kobiety na to stanowisko był prawdopodobnie zabiegiem strategicznym, bowiem pierwszy dyrektor zakładu został zamordowany, zaś drugi uciekł w obawie o swoje bezpieczeństwo. Ówczesne władze miały, więc nadzieję, że być może kobiecie grasujące na tym terenie ukraińskie bandy i złodzieje nie wyrządzą krzywdy. Mimo dwóch napadów rabunkowych udało jej się uratować fabrykę, która zatrudniała wówczas ponad 300 osób. Dzięki nabyciu 100 kilogramów wełny od okolicznych chłopów i żołnierzy radzieckich udało jej się nawiązać współpracę z zakładem tkackim w Bielsku.

Po roku pracy w Rakszawie i sprzedaży udziałów w fabryce w Bielsku (za które otrzymała 800 dolarów) Zofia Szydłowska wróciła do Krakowa, gdzie w Centrali Przemysłu Artystycznego pełniła funkcję dyrektora technicznego. Kolejnym etapem jej kariery zawodowej było objęcie stanowiska dyrektora naczelnego Państwowych Zakładów Przemysłu Wełnianego nr 1 w Łodzi. „Była jedną z nielicznych kobiet na kierowniczych stanowiskach, jedną, z którą liczono się w gospodarskich resortach” – podkreślał etnograf, Aleksander Jackowski. W 1946 roku przygotowała memoriał do Ministerstwa Przemysłu i Handlu na temat aktywizacji ludowej wytwórczości chałupniczej. Według jej opinii tego typu forma działalności artystycznej powinna tworzyć odrębny sektor gospodarczy, działający w ramach struktur gospodarki narodowej.

Utworzona przez Zofię Szydłowską w 1949 roku Centrala Przemysłu Ludowego i Artystycznego (Cepelia) miała uporządkować zasady produkcji i obrotu towarowego wytwórczości ludowej. Zgodnie z przyjętym statutem przedmiotem działalności Centrali było prowadzenie całokształtu spraw organizacyjnych i gospodarczych przemysłu ludowego i artystycznego w ramach planowej gospodarki narodowej. Zofia Szydłowska chciała odmienić gust społeczeństwa, wprowadzając do jego nowoczesnych mieszkań ludową wytwórczość i nie pozwolić na odwoływanie się do międzywojennych mieszczańskich potrzeb i wyobrażeń. W 1952 roku Zofia Szydłowska pod zarzutem współpracy z oskarżonym o szpiegostwo na rzecz USA biskupem Czesławem Kaczmarkiem trafiła do aresztu. „Szydłowska sama nie wie, o co jest oskarżona i co ją przywiodło na Rakowiecką. Czy chodzi o biskupa, czy może o te 800 dolarów schowanych u teściowej? A może o zatrudnianie w Cepelii ludzi o przedwojennych życiorysach, którzy dla władzy ludowej są „skompromitowani”?” – opowiadał Piotr Kordoba. W 1953 roku wyszła na wolność, jednak nie przyjęła już funkcji prezesa Cepelii, a zadowoliła się stanowiskiem zastępcy i skupiła na pracy w Radzie Artystycznej. Przedsiębiorstwu podporządkowano wszystkie istniejące i nowo powstające spółdzielnie rękodzieła i wytwórczości artystycznej oraz prywatne wytwórnie, takie jak Spółdzielnia „Ład”, czy słynna kilimiarska pracownia Wandy Kosseckiej w Czorsztynie. Cepelia narzucała spółdzielniom plany produkcyjne, była dostarczycielem surowców. Jednak nie zawsze odgórnie podejmowane decyzje były trafne, a materiały odznaczały się odpowiednią jakością. Z drugiej strony niezależnie od nakazów politycznych sztuka ludowa wciąż fascynowała, a do Cepelii trafiali ludzie pełni pasji i zaangażowania, wytwórcy sztuki ludowej z prawdziwego zdarzenia, oferujący tradycyjne wyroby rękodzielnicze. W latach 60. i 70. XX wieku Cepelia była jedynym miejscem, gdzie można było nabyć oryginalne przedmioty wykonane według starych, sprawdzonych technik. Swoim pięknem urzekały barwne pasiaki, z których szyto narzuty i poduszki, samodziały, hafty; świeczniki z kutego żelaza, zabawki ze słomy i kolorowego papieru. Przedmioty z Cepelii zyskiwały na atrakcyjności prawem kontrastu: gliniana miska, kolorowy ptaszek, wełniany bieżnik na stole i włochata narzuta na tapczanie ubarwiały szarzyznę ówczesnych mieszkań. Niestety, z czasem wyroby te straciły na oryginalności. Twórcy ludowi wykonywali je na zamówienie odbiorców z miasta, zgodnie z ich gustem, co sprawiło, że prace te niebezpiecznie upodobniły się do siebie i stopniowo traciły na jakości.

Powołując do życia Cepelię Zofia Szydłowska chciała, podobnie jak w latach międzywojennych, wskrzesić polską sztukę ludową i uczynić z niej „maleńką enklawę, wyspę estetyki, kultury, artyzmu i wykwintu”. Sama była chodzącą reklamą swoich produktów, nowoczesnych, ale sięgających do tradycji. Janina Orynżyna, która przez jakiś czas współpracowała z Zofią Szydłowską twierdziła, że „liczba pięknych kobiet ubranych z indywidualnym gustem na tle dekoracji ze wspaniałych tkanin stwarzała w biurze osobliwą atmosferę, do której wzdychano w tych szarych powojennych czasach”. Z kolei Piotr Kordoba, autor książki „Ludowość na sprzedaż pisał: „Zofia Szydłowska to była wielka dama, kobieta zupełnie z innego świata niż szara komuna. Zawsze znakomicie ubrana, pachnąca francuskimi perfumami. Do tego inteligentna, z koneksjami. Przez cały okres PRL-u potrafiła stworzyć elitarny styl”. Po kryzysie firmy, odpierając zarzuty o niszczenie i wynaturzenie sztuki ludowej tłumaczyła, że „wydźwignęła z anonimowości twórców ludowych, dała im pracę, włączyła ich we współczesność, zaprowadziła pod inteligenckie strzechy. Nadała ludowy rys współczesnym polskim wnętrzom, założyła rustykalny futerał na nadwiślańską nowoczesność”.

 

Zofia Szydłowska zmarła w 2001 roku.

 

Oprac. Joanna Radziewicz

 

Literatura:

 

  1. Korduba P.: Z dworku do Cepelii. Dziennik Opinii z dnia 15 sierpnia 2013 r.
  2. Gazur Ł.: Zofia Szydłowska, czyli historia przedwojennej sekretarki, która stała się carycą polskiej sztuki ludowej. Dziennik Polski z dnia 15 lipca 2013 r.
  3. Korduba P.: Cepelię widzę ogromną. Wysokie Obcasy z dnia 1 lutego 2012 r.
Submit to FacebookSubmit to Google PlusSubmit to Twitter