My z Nieświeża: wspomnienia mieszkańców Puław oprac. Andrzej Tołpyho. Puławy 2006

Historia Nieświeża

Nieśwież to miasto położone w zachodniej części Białorusi. Na przełomie XIII i XIV wieku ziemie nieświeskie znajdowały się w granicach państwa litewskiego. W 1446 roku wielki książę litewski Kazimierz Jagiellończyk nadał Nieśwież Mikołajowi Janowi Niemirowiczowi. Następnie przeszedł on w ręce Piotra Jana Montygirdowicza, który przekazał go córce Annie, ta zaś swojej córce również Annie, która poślubiła Jana Radziwiłła, zwanego Brodatym. Od tej pory miasto stało się siedzibą tego potężnego rodu magnackiego. Po śmierci Anny Nieśwież odziedziczyli jej synowie: Jan i Mikołaj, zwany Czarnym, który po przejściu na arianizm zamienił istniejący kościół parafialny pod wezwaniem Świętego Ducha na zbór kalwiński. Około 1561 roku założono w mieście drukarnię Daniela z Łęczycy, w której w 1563 roku wydano „Biblię brzeską”, a nieco później także polskie przekłady „Nowego Testamentu”. Po śmierci Mikołaja, jego synowie Mikołaj Krzysztof i Jerzy Albrecht przywrócili wiarę katolicką.

Od 1584 roku Nieśwież stał się stałą rezydencją Mikołaja Krzysztofa Radziwiłła, zwanego Sierotką. Nowy dziedzic przyczynił się do rozkwitu miasta. Dzięki jego inicjatywie wybudowano piękny kamienny zamek, oraz powołano do życia kolegium jezuickie, przeznaczone dla 200 uczniów. Z czasem w centrum miasta wybudowano ratusz z sukiennicami, a na górze zwanej Anielską - kościół pod wezwaniem świętego Michała. W 1786 roku kościół wraz z budynkami klasztornymi został zamieniony na szpital i mieszkania sióstr miłosierdzia, a na początku XIX wieku - w park artyleryjski. W miejsce istniejącej już drukarni Mikołaj Sierotka założył własną oficynę, którą przekazał sprowadzonym do Nieświeża jezuitom. Był również fundatorem pierwszego na Litwie żeńskiego klasztoru benedyktynek, szkoły i szpitala. W 1586 roku nieodpłatnie przekazał mieszczanom grunty miejskie, a wraz z nimi browary, słodownie, gorzelnie, łaźnie, kramy, jatki, postrzygalnie i woskobojnie.

Po śmierci Mikołaja Krzysztofa władcami Nieświeża zostali Jan Jerzy i Albrecht Władysław. W tym czasie przez miasto przetoczyła się epidemia dżumy, czarnej ospy, cholery i tyfusu, a oblegające je wojska rosyjskie dokonały niemałych zniszczeń.

Pozycja miasta uległa poprawie, gdy ordynatem został hetman polny litewski, książę Michał Kazimierz. Dzięki ulgom, jakie otrzymali nieświescy mieszczanie nastąpił wzrost gospodarczy, umożliwiający jego dalszy rozwój. W 1672 roku podstoli smoleński Bazyli Bakanowski ufundował kościół i klasztor dominikanów, w którym później mieściło się gimnazjum pojezuickie, do którego uczęszczał Władysław Syrokomla. Po koniec XIX wieku Rosjanie zamknęli klasztor i po przebudowie zamienili go na seminarium nauczycielskie.

W 1692 roku ordynację nieświeską objął syn Michała Kazimierza Radziwiłła i Katarzyny z Sobieskich – książę Karol Stanisław. W czasie jego panowania wojska szwedzkie dokonały zniszczeń zamku i dopiero za sprawą następnego właściciela, Michała Kazimierza zwanego Rybeńko udało się dokonać wstępnej odbudowy. W 1721 roku na rynku, obok ratusza, wybudowano dom mieszkalny, zwany dziś Domem Gdańskim. Na przełomie XVI i XVII wieku wybudowano Bramę Słucką, stanowiącą część składową systemu obronnego miasta. Po przebudowie w 1860 roku zyskała ona formę dwukondygnacyjnego gmachu, w którym mieściła się straż. Na piętrze umieszczono kaplicę.

W 1762 roku ordynacja przeszła we władanie Karola Stanisława, zwanego Panie Kochanku. Za udział Karola Stanisława w Konfederacji Barskiej, w 1770 r. zamek został zajęty przez Rosjan, a Radziwiłłowie wygnani. Rosjanie dokonali wtedy także zniszczenia miasta. Do Petersburga wywieziono Bibliotekę Nieświeską, składającą się z 20 tysięcy woluminów i archiwa rodzinne ( znajdują się tam do dzisiaj). Zanim to nastąpiło książę założył w Nieświeżu szkołę artylerii, a w Urzeczu i Nalibokach huty szklane.

Kolejny okres rozkwitu Nieświeża nastąpił za czasów ordynata księcia Dominika Hieronima. Odnowiono teatr w pałacu, utworzono gimnazjum jezuickie, stację pocztową, zaczęły powstawać zajazdy i gospody. Rozwój miasta przerwała kampania napoleońska 1812 roku. W odwecie za udział księcia w wyprawie na Moskwę Rosjanie zajęli miasto i zamek.

W 1814 roku, za zgodą cara, ordynację przekazano pruskiej linii Radziwiłłów. XII ordynatem na Nieświeżu został wówczas książę Antoni Henryk, który jednak nie mógł tutaj rezydować ponieważ zgodnie z umową małżeńską nie mógł osiąść z żoną (Luizą Hohenzollern) poza granicami Prus. Dla Nieświeża były to trudne czasy. Rosjanie zamknęli szkołę dominikanów, a kościoły katolickie zamienili na cerkwie.

W latach 1881 – 1886 Radziwiłłowie powrócili do Nieświeża i rozpoczęli renowację swoich posiadłości. Niestety, przerwał to wybuch I wojny światowej w 1914 roku, który dodatkowo pogłębił i tak już trudną sytuację miasta. Znalazło się ono pod okupacją niemiecką. Do Polski powróciło w 1919 roku i weszło w skład województwa nowogródzkiego. Ostatnim ordynatem na Nieświeżu był Leon Władysław Radziwiłł, który w 1939 roku wyjechał za granicę. W dwudziestoleciu międzywojennym nieświeski zamek zasłynął ze spotkania marszałka Józefa Piłsudskiego z polskimi arystokratami.

W wyniku II wojny światowej (1939 -1945) ordynacja uległa likwidacji, a Nieśwież znalazł się w granicach Związku Radzickiego. Po rozpadzie ZSRR miasto weszło w skład Republiki Białorusi.

 

Wspomnienia

            „My z Nieświeża” to zbiór wspomnień Puławian wywodzących się lub w inny sposób związanych z Nieświeżem. To swego rodzaju podróż sentymentalna do czasów dzieciństwa, młodości, okresu II wojny światowej. Większość autorów tekstów umieszczonych w tym wydawnictwie to członkowie Grupy Inicjatywnej Puławy-Nieśwież. Wartość publikacji podnoszą pochodzące z rodzinnych archiwów zdjęcia, fragmenty listów, skany dokumentów oraz wizerunki nieświeskich budowli.

Fragment wspomnień Mieczysława Sipajły

            „W Nieświeżu wyróżniał się ratusz, położony w centrum miasta. Odbywały się tam wspaniałe bale oficerskie. Nieraz przyglądałem się wchodzącym do budynku oficerom, w pięknych galowych mundurach, w towarzystwie wytwornie ubranych i wesołych pań. Był to jednak dla mnie zupełnie inny świat.

            Z rozczuleniem wspominam bezpośredni kontakt z ks. Radziwiłłem.

            Najbardziej znanym był ks. Albrecht. Stary kawaler. Podobno bardzo skąpy. Pamiętam jego pogrzeb. Mszę żałobną celebrował w kaplicy zamkowej biskup Bukraba. Służyłem wtedy do mszy i dzięki temu, wraz z innymi ministrantami, zszedłem do podziemi kościelnych, do krypt, w których stały trumny ze zmarłymi z rodziny książęcej.\

            Bardziej popularny wśród mieszkańców Nieświeża był ks. Leon. To był prawdziwy arystokrata. Bardzo dbał o ludzi pracujących dla niego. Część z nich sprowadził do swoich majątków aż z Poznańskiego. Mieli być bardziej pracowici. Sprawdziło się. Ale i książę dbał o nich. Swym pracownikom fundował obiady.

            Pracowałem wówczas we wsi Nadzieja. Pasłem krowy, aby zarobić na ziemniaki na zimę. Pewnego dnia stałem przy kościele. Wkoło wielu biednych, proszących o wsparcie. Nagle pojawił się książę Leon. Zatrzymał bryczkę i każdemu z proszących wręczył po 2 zł. I ja również, mimo, że byłem pracownikiem księcia, skorzystałem z tego datku. To była, jak dla nas, duża kwota. Nie był to przypadek. Słyszałem, że za każdym razem, kiedy książę przejeżdżał, zatrzymywał się i wspierał biednych […].

            Około 1980 r. rozpocząłem naukę w szkole powszechnej, położonej w dawnych koszarach wojskowych. Jej dyrektorką była pani Krupska. Z czasem książę Radziwiłł wybudował murowany budynek szkoły powszechnej […].

            W klasie były dzieci różnych narodowości, przede wszystkim żydowskie i białoruskie. Polaków było najmniej. W ławce siedziałem z Żydem […] Szczerze się z nim zaprzyjaźniłem.

            Różnice narodowościowe oznaczały zróżnicowanie także pod względem wyznania. W ramach programu szkolnego były przewidziane lekcje religii. Ale sam uczeń, w zależności od wyznawanej wiary, zapisywał się do odpowiedniego duchownego […]

            Wracając wspomnieniami do Nieświeża, błądzę po ulicach tego miasta. Widzę miejscowe sklepy. A więc sklep z motocyklami, rowerami i częściami zamiennymi, znajdujący się w okolicach Placu Farnego. Jego właściciel, pan Penski, człowiek bardzo szlachetny, wiele wycierpiał. Został zesłany na Syberię. Udało mu się szczęśliwie przeżyć […]. Bardzo smaczne wędliny kupowaliśmy w sklepie masarskim pana Nerońskiego […] Również przez Polaków prowadzona była apteka (państwo Waliccy). Pozostałe sklepy znajdowały się w rękach żydowskich.

            Skoro mowa o sprawach narodowościowych – w Nieświeżu cała ludność mówiła po polsku, również Białorusini i Żydzi. I nie było to wynikiem jakiegokolwiek przymusu […].

            Pamiętam rodzinny zjazd książąt Radziwiłłów. Zjechali do Nieświeża z całej Polski. Wykorzystali to Rosjanie i aresztowali wszystkich. Niektórzy mówią, że korzenie tego rodu tkwią we Włoszech. Chyba dlatego władze tego kraju upomniały się o aresztowanych. Prawdopodobnie doszło do wymiany członków rodu Radziwiłłów za wysokich oficerów radzieckich. Uratowani, wyjechali do Włoch.

            Przyszedł rok 1941 i zajęcie Nieświeża przez Niemców. Wkrótce wszyscy przekonaliśmy się, że pierwszy atak okupanta wymierzony został w ludność żydowską. Wszystkich żydów oznakowano. Następnym etapem było utworzenie getta […].

            Jako 15-letni chłopak zostałem wywieziony na roboty do Niemiec. W kwietniu 1942 r. zgarnięto mnie przed ratuszem w ulicznej łapance […] W połowie maja 1945 r. wyzwolili mnie Amerykanie. Po nich przyszli Rosjanie. Niemcy wywożąc mnie na roboty, zmienili nazwisko na Sipajew. Zrobili ze mnie Rosjanina. I jako Rosjanina potraktowano mnie teraz. Radziecka żandarmeria polowa wezwała wszystkich Rosjan aby zgłosili się do Buchau w celu powrotu „do domu”. Poszedłem i ja […]. Po dojechaniu do Lwowa otrzymałem bezpłatny bilet do Nieświeża […].

            I znowu w Nieświeżu czekało mnie wypytywanie. Dokładnie musiałem opowiadać w NKWD i naczelnikowi straży Ogniowej o swych losach wojennych i pobycie na robotach. Zadawano mi wielokrotnie te same pytania. Dla nich byłem przecież Sipajewem – Rosjaninem.

            Postanowiłem wracać do Polski. Ale jako Rosjanin nie miałem żadnych szans. Ktoś poradził mi, abym zgłosił się do księdza i pobrał odpis metryki urodzenia. To pomogło.

            W styczniu 1946 r. znalazłem się w Polsce.

 

Oprac. Joanna Radziewicz

 

 

Submit to FacebookSubmit to Google PlusSubmit to Twitter