Fuzarioza w uprawie pszenicy

Fuzarioza w uprawie pszenicy – problem wciąż aktualny

Od wielu lat poruszane są problemy związane z prawidłową ochroną pszenicy przed sprawcą fuzarioz. W 2016 r. rozpoczęto badania w celu uzyskania jak najwięcej informacji o tym patogenie. Dzięki nim uzyskaliśmy wiedzę jak zapobiegać i zwalczać fusarium oraz jakie podejmować decyzje zakupowe.

Fuzarioza zbóż jest zbiorczą nazwą chorób, za które odpowiedzialne są różne gatunki rodzaju Fusarium. Choroba może rozwijać się przez cały okres wegetacji w postaci takich chorób jak:  zgorzel siewek, pleśń śniegowa, zgorzel podstawy źdźbła, fuzarioza liści, fuzarioza kłosów; ze zmienną szkodliwością porażając rośliny w kolejnych fazach wzrostu.

Pod względem obniżenia jakości plonów najgroźniejsza jest fuzarioza kłosów. W Polsce, najczęściej za jej występowanie odpowiedzialne były Fusarium culmorum i Fusarium avenaceum. Udział poszczególnych gatunków Fusarium bywa różny w zależności od fazy rozwojowej zbóż oraz od panujących w danym sezonie warunków atmosferycznych.

Fusarium culmorum występuje liczniej w klimacie umiarkowanym niż tropikalnym. Spotykany jest w północnych rejonach Europy. Poraża rośliny z 22 rodzin. Preferuje gleby neutralne i słabo alkaliczne. Często zasiedla użytki zielone, rzadziej grunty leśne bądź szkółki. W Polsce poraża wszystkie gatunki zbóż, kukurydzę, trawy, rośliny bobowate i wiele roślin ozdobnych. Atakuje rośliny zbożowe w ciągu całego sezonu wegetacyjnego. Porażone kłosy charakteryzują się lekkimi przejaśnieniami plew lub całkowitym zamieraniem kłosów. Na powierzchni kłosów w zaawansowanej fazie porażenia pojawiają się pomarańczowe sporodochia oraz różowa grzybnia. Patogen jest silnie toksynotwórczy. Wytwarza w kłosach zbóż różne toksyny, takie jak trichoceny grupy B, deoksyniwalenol (DON) i jego pochodne, niwalenol (NIV) i zearalenon (ZEA).

Fusarium avenaceum jest najpowszechniej na świecie występującym gatunkiem Fusarium. Pojawia się głównie w krajach o klimacie umiarkowanym. Jest polifagiem, czyli patogenem mającym wielu żywicieli. Poraża 160 gatunków roślin z 26 rodzin. W Polsce najczęściej izoluje się go z ziarna zbóż, kłosów, źdźbeł i korzeni zbóż, kolb i łodyg kukurydzy oraz bulw ziemniaka. Uważany jest za słabego patogena w porównaniu z innymi gatunkami fusarium, jednak gdy wystąpi masowo, może powodować duże straty. Początkowo widoczne jest bielenie pojedynczych kłosków w kłosie, później grzybnia przerasta osadkę kłosową, powodując bielenie całych kłosów. Na dojrzewających zbożach porażone kłosy pokrywają się różowym nalotem zarodników konidialnych. Wytwarza szeroką gamę mykotoksyn.

W ostatnich latach obserwuje się także znaczny wzrost znaczenia Fusarium graminearum jako sprawcy fuzariozy kłosów pszenicy. Wiąże się to głównie ze wzrostem średniej temperatury powietrza wiosną i latem oraz powiększaniem upraw kukurydzy.

Regiony Polski najbardziej narażone na porażenie Fusarium to te, w których występują regularne opady deszczu, zwłaszcza w okresie kwitnienia pszenicy, lub te, które charakteryzują się lepszą klasą gleb zdolnych do utrzymywania wilgoci. Wyniki badań dowodzą, że to właśnie warunki meteorologiczne są głównym czynnikiem decydującym o rozprzestrzenianiu i infekcyjności grzybów z rodzaju Fusarium, a w szczególności gatunków wywołujących fuzariozę kłosów. Do znacznego porażenia kłosów dochodzi przy wysokiej wilgotności powietrza, a temperatura kształtuje się powyżej 15oC i utrzymuje się dłużej niż 24h.

Niebezpieczeństwo skażenia ziarna wtórnymi mykotoksynami staje się wysokie, gdy przedplonem dla zbóż jest kukurydza lub uprawia się odmiany wrażliwe na porażenie przez sprawców fuzariozy kłosów.

Patogeny z rodzaju Fusarium przyczyniają się do poważnych ubytków w plonie ziarna oraz do zakłócenia jego jakości wskutek kumulacji mykotoksyn szkodliwych dla ludzi i zwierząt, powodując u nich zatrucia pokarmowe. Mykotoksyny występujące w ziarnie są niezwykle trwałe, nie ulegają rozkładowi na drodze obróbki technologicznej. Objawami świadczącymi o spożyciu zanieczyszczonych produktów są brak łaknienia i wymioty. Zasiedlenie ziarna przez grzyby rodzaju Fusarium może doprowadzić do przekroczenia dopuszczalnych norm zawartości wymienionych mykotoksyn wyznaczonych przez Unię Europejską (Rozporządzenie Komisji (WE) NR 1126/2007 z dnia 28 września 2007 r. i Rozporządzenie Komisji (WE) NR 1881/2006 z dnia 19 grudnia 2006 r.). Występowanie mykotoksyn w zebranym ziarnie może spowodować odmowę zakupu (lub zwrotu) surowca, a w przypadku plantacji nasiennych ich dyskwalifikację.

Zwalczanie fuzariozy kłosów musi być kompleksowe. Należy zacząć od metody agrotechnicznej, w ramach której można  sięgnąć po odmiany o podwyższonej odporności w stosunku do tej choroby, można wydłużyć płodozmian z jednoczesnym wprowadzeniem do niego np. roślin wysokobiałkowych, można też skorzystać z orkowego systemu uprawy gleby. Uprawa odmian odpornych na porażenie przez Fusarium byłaby najskuteczniejszym sposobem zapobiegania fuzariozie kłosów. Jest to jednak utrudnione ze względu na niewielką liczbę odmian odpornych na porażenie dostępnych na rynku.

Dobrym rozwiązaniem przy zwalczaniu fuzariozy kłosów jest stosowanie fungicydów zawierających w swym składzie substancje czynne , które mogą działać zapobiegawczo, wyniszczająco  interwencyjnie, np. triazole, strobiluryn, imidazole, ftalany i benzimidazole. Do walki z chorobą można użyć środków grzybobójczych. Jednocześnie przy zwalczaniu tej choroby niszczone są też inne grzyby porażające kłosy w tym czasie. Walka z fuzariozą kłosów, zwłaszcza w uprawianych intensywnie zbożach, jest potrzebna i konieczna. Monitoring we wcześniejszych sezonach potwierdza jej powszechność. Poprzez  zastosowanie fungicydów ratuje się nie tylko znaczną ilość plonu, lecz także jego jakość.

Oprac. Aleksandra Szymańska

Źródła:

  • Korbas, J. Horoszkiewicz-Janka, Zwalczanie fuzariozy kłosów, [w:] „Farmer” 2016 nr 5
  • Sawinska i in., Fuzarioza w uprawie pszenicy, Poznań 2017
  • Weber, Zagrożenia i sposoby ograniczania chorób fuzaryjnych i mikotoksyn w zbożach i kukurydzy, Puławy 2014
  • Zawada, Zdrowy kłos warunkiem uzyskania zdrowego ziarna, [w:] „Wieś Jutra”, 2016 nr 2
Submit to FacebookSubmit to Google PlusSubmit to Twitter

Foodsharing

Foodsharing – sposób na ograniczenie zjawiska marnotrawienia żywności

Szacuje się, że na świecie marnowane jest 30 proc. wyprodukowanej żywności. Statystyczny Polak wyrzuca aż 52 kg jedzenia rocznie. Foodsharing (z ang. food – jedzenie, share – dzielić), realizowany w lokalnych Jadłodzielniach jest ruchem, którego głównym celem jest ograniczenie tego szkodliwego zjawiska.

Idea foodsharingu

Idea foodsharingu pochodzi z Niemiec. Za jej twórcę uważa się Raphaela Fellmera, który odbył podróż z Niderlandów do Meksyku nie posiadając przy tym żadnych funduszy, korzystając jedynie z pomocy i życzliwości okolicznej ludności. Obserwacje i doświadczenia zdobyte podczas tej wyprawy skłoniły go do podjęcia próby aktywizacji lokalnej społeczności niemieckiej do dzielenia się jedzeniem. Jego pomysł okazał się na tyle trafny, że obecnie na terenie Niemiec działa ponad 200 Jadłodzielni, a w ruch zaangażowanych jest kilkadziesiąt tysięcy aktywistów. Inicjatywa dzielenia się żywnością jest tam już mocno rozpropagowana. Wymiana żywności odbywa się zarówno w przestrzeni publicznej, jak i wirtualnej. Internauci fotografują produkty, które chcą komuś oddać i umieszczają zdjęcia w specjalnym serwisie, a zainteresowani odbierają je osobiście

Propagatorom akcji zależy przede wszystkim na zmianie rzeczywistości, w której wyrzucanie żywności nadającej się jeszcze do spożycia jest na porządku dziennym. Organizowane przez nich akcje w przestrzeni miejskiej to bardzo konkretne działania, ukierunkowane na zmianę nastawienia społeczeństwa do kwestii marnowania żywności. W punktach wymiany jedzenia każdy może zostawić pełnowartościowe produkty, których już nie potrzebuje, i każdy może z tych produktów skorzystać. Ponadto wolontariusze tzw. „ratownicy żywności” nawiązują kontakty z małymi sklepikami, piekarniami, kafejkami od których odbierają artykuły spożywcze, które nie zostały sprzedane i dostarczają je do Jadłodzielni. Foodsharing nie jest organizacją pomocową, charytatywną. Ważny jest fakt, by pełnowartościowe jedzenie nie trafiło do śmietnika. Z oferowanych w ramach akcji wyrobów może skorzystać każdy, zarówno osoby ubogie, jak i te, które chcą się nimi po prostu poczęstować. Jest to wsparcie dla wszystkich osób potrzebujących, bez wyznaczania jakichkolwiek granic.

Jest również próbą zmiany mentalności społeczeństwa w zakresie marnotrawienia żywności. Wspierające tę akcję osoby poprzez swoje działania dążą do tego, by lekkomyślne wyrzucanie jedzenia nie było postrzegane jako norma, ale odstępstwo od niej, coś czego należy się wstydzić.

Foodsharing w Polsce

Pomysł na dzielenie się jedzeniem na grunt polski przeniosły Agnieszka Bielska i Karolina Hansen, założycielki Foodsharing Warszawa, gdzie otwarto dotychczas dziewięć punktów wymiany żywności – jedną na Ursynowie, trzy na Pradze, jedną na Mokotowie i cztery w Śródmieściu. Wśród produktów, które trafiają do Jadłodzielni, przeważają przetwory, kasze oraz ryże. Pojawia się również coraz więcej wyrobów ekologicznych. Nie jest przyjmowany alkohol i surowe mięso, a nabiał musi być dostarczony w torbach termicznych. Ważne jest by na opakowaniach była wyraźnie umieszczona data przydatności do spożycia lub informacja, kiedy konkretne danie zostało przygotowane. Wśród oferowanych produktów nie brakuje również przysmaków dla zwierząt. Każdy punkt podlega kontroli tzw. food savera, czyli osoby, której zadaniem jest sprawdzanie dat ważności produktów oraz dbałość o zachowanie odpowiednich warunków higienicznych danego miejsca.

Uruchomienie Jadłodzielni nie wymaga zbyt wielu formalności. Potrzebne jest tylko miejsce by postawić urządzenia niezbędne do przechowywania żywności, jak lodówka i regał  na artykuły nie wymagające schładzania. Wymagana jest również zgoda lokalnej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej, która wyznacza grupy produktów dozwolonych i niedozwolonych, które mogą być dostarczane do punktów wymiany żywności.

Foodsharing nie funkcjonowałby tak dobrze w polskich miastach, gdyby nie „ratownicy żywności”, wolontariusze, którzy odpowiadają za dostarczenie uratowanych produktów do Jadłodzielni. Poświęcają swój czas, by jedzenie, które jeszcze nadaje się do spożycia nie trafiło na śmietnik. Nawiązują kontakty z właścicielami sklepów, piekarni, restauracji, by zapewnić tym punktom stałe dostawy towaru. Optymizmem napawa fakt, że chętnych do dzielenia się jedzeniem nie brakuje, chociaż nadal mnóstwo osób, firm i instytucji nie ma świadomości, że jedzenia nie trzeba wyrzucać – można się nim podzielić. Czasami potrzeba nieco siły przekonywania, aby nakłonić potencjalnych oferentów do współpracy.

Foodsharing opiera się na dużym zaufaniu społecznym. Jadłodzielnie nie będą funkcjonowały, jeśli zabraknie ludzi zainteresowanych ich zasobami. Wiele osób przyznaje, że nigdy nie skorzystają z oferty publicznej lodówki, ponieważ obawiają się o jakość dostarczanego anonimowo jedzenia, niewiadomego pochodzenia. Panuje też opinia, że są to miejsca tylko dla biednych. Niektórzy zastanawiają się czy ich sytuacja jest na tyle trudna, by nie zostać posądzonym  o nadużywanie cudzej dobroci, a inni odczuwają strach przed oceną innych ludzi, nie chcą aby uznano ich za ubogich czy bezdomnych. Na szczęście, pomimo licznych oporów, coraz więcej osób docenia Jadłodzielnie i nie waha się z nich korzystać. Pełną lodówkę chwalą sobie studenci, stałymi gośćmi są też emeryci.

Foodsharing  ma również walory edukacyjne. Świadczyć może o tym chociażby akcja przeprowadzona w jednej z poznańskich szkół podstawowych. Ustawiono tam skrzynkę, do której każdy uczeń może włożyć swoją mniej ulubioną kanapkę, a w zamian poczęstować się inną, która mu smakuje. Warunkiem jest by przekąski były pełnowartościowe, nie nadgryzione i nie zepsute.

Wiele osób nie zwraca uwagi na to, jak dużą część pełnowartościowego jedzenia nieświadomie wyrzuca do śmietnika. W efekcie każdego roku marnuje się w Polsce około 9 mln ton żywności zdatnej do spożycia, z czego aż 2 mln w gospodarstwach domowych, co plasuje nasz kraj na  niechlubnym piątym miejscu w Unii Europejskiej.

Przyczyny marnotrawienia żywności w Polsce:

  • przekroczenie terminu przydatności do spożycia 46 proc.
  • niewłaściwe przechowywanie żywności 33 proc.
  • zakup produktu nie spełniającego oczekiwać jakościowych  22 proc.
  • zbyt duże porcje posiłków 21 proc.
  • zbyt duże zakupy 21 proc.
  • brak pomysłów na wykorzystanie nabytych produktów 6 proc.
  • brak listy zakupów 5 proc.

Produkty, które Polacy wyrzucają najczęściej to:

  • pieczywo 62 proc.
  • owoce, 47 proc.
  • wędliny, 46 proc.
  • warzywa, 35 proc.
  • ziemniaki, 24 proc.
  • jogurty, 21 proc.
  • sery, 16 proc.
  • mięso, 10 proc.
  • mleko, 9 proc.

Aby ograniczyć zjawisko marnotrawienia żywności wystarczą drobne zmiany codziennych nawyków. Na początek warto zacząć od rozsądnego i przemyślanego planowania zakupów, korzystania z możliwości spakowania niedokończonego jedzenia w restauracji, dbałości o jakość produktów, większej kreatywność w kuchni  i oczywiście docenienia zalet Jadłodzielni. Wszystkie te czynniki mogą przyczynić się do odwrócenia tej tendencji, a w konsekwencji - do zminimalizowania tego szkodliwego zjawiska.

Punkty dzielenia się jedzeniem działają na całym świecie i wszędzie cieszą się bardzo dużym powodzeniem. Również w Polsce idea foodsharingu nabiera na znaczeniu. Coraz więcej osób zaczyna zdawać sobie sprawę z powagi zjawiska jakim jest marnotrawienie żywności, jego skutków ekonomicznych i środowiskowych. Otwieranie coraz większej liczby Jadłodzielni może nie zlikwiduje problemu, ale na pewno przyczyni się do jego ograniczenia, zarówno w sensie rzeczywistym, jak i mentalnym.

Oprac. Joanna Radziewicz 

Literatura:

  1. Rozwija się polski ruch Foodsharing. Dokument dostępny w Word Wide Web: http://www.portalspozywczy.pl
  2. Kawczyńska M.: Podziel się jedzeniem, czyli moda na foodsharing. Dokument dostępny w Word Wide Web: http://tygodnik.tvp.pl
  3. 13 miast dołączyło do ruchu Foodsharing w Polsce. Dokument dostępny w Word Wide Web: http://www.ppr.pl
  4. http://bankzywnosci.pl
  5. Koprowska J.: Podziel się jedzeniem czyli foodsharing po polsku. Kuchnia 2017 nr 12
Submit to FacebookSubmit to Google PlusSubmit to Twitter