Oskar Kolberg. Dzieła wszystkie. T. 46. Kaliskie i sieradzkie

Oskar Kolberg. Dzieła wszystkie. T. 46.

Kaliskie i sieradzkie

Zmory

Z kaliskiego 

Jeżeli stopień oświecenia narodu jakiego poznać chcemy, najprędzej bez wątpienia poznamy go przez wykrycie, że tak powiem, wyobrażeń i pewnych zwyczajów należących niejako do ducha religii tego narodu. Zgłębienie więc zadań, zwyczajów i innych rzeczy właściwych religii każdego narodu koniecznie jest potrzebnym […]

Pod tym nazwiskiem: zmora – wyobraża sobie pospólstwo pewny gatunek ludzi, a prawie zawsze kobiet, czasem i mężczyzn, które mają własność szczególną i sobie tylko daną, by kiedy zechce, dusza – w nocnej tylko porze – rozłączała się z ciałem. Zmora – sądzi też pospólstwo – wtenczas tylko używa tej własności swojej, kiedy we dnie obrażona zostaje przez jaką osobę, by mogła zemścić się; skutek zaś jej pomsty jest okropny, bo uduszenie. Około północnej pory ma zmora na wózku o jednym kółku, czyli taczce wyjeżdżać, lecz bardzo wolno, również jak chód jej ma także być bardzo powolny, skąd przysłowie powstało: „lizie jak zmora”. Na tym wózku zajeżdża przed dom, gdzie nieszczęśliwa ofiara jej zapalczywości pogrążona we śnie spoczywa, wtenczas dusza opuszcza ciało by mogła – chociaż przy zamkniętych drzwiach – przez najmniejszą szparkę przecisnąć się. Zostawiwszy więc dusza swe ciało przed drzwiami domu, pospiesza do łoża osoby, przez którą obrażoną została, ażeby wypełnić swój straszliwy zamysł. Wtenczas zmora kładzie się na uśpionego i wraziwszy język swój w usta tegoż, dusi go. Ale można uniknąć tego rodzaju śmierci dwojakim sposobem; pierwszy jest: na miejsce głowy nogi położyć, drugi: zawsze się kłaść na bok prawy, ponieważ ten jest bokiem dobrym. Z tego drugiego sposobu, jakie pospólstwo daje na unikanie śmierci, którą zmora zadać może, zdaje się, że musiało to wyobrażenie o zmorach powstać z burzenia krwi w sercu, kiedy się na nim leży, co sprawuje uciśnienie […]

b. woj. sieradzkie

Zmora jest tak ciężką jak kamień młyński (gdy ciąży na kim). Trwożliwy, obudziwszy się, przyrzeka jej chleba z masłem, a nazajutrz z rana daje go pierwszej przybyłej niewieście, gdyż ona to bywa ową zmorą, i wolnym od cierpień pozostanie.

Śmielszy chwyta w nocy po sobie; a jeżeli złapie kota, żabkę lub słomkę, trzyma ją silnie aż do dnia. Wtedy to zmora prosi mu się, by ją puścił, przyrzekając, że go więcej dusić nie będzie. On żąda, żeby mu wymieniła, kto ona jest, grożąc, że jej łapy lub głowę utnie; ta wymienia swą nazwę, lecz puszczona dusić go na przyszłość nie przestanie.

Niektórzy schwytaną zmorę nielitościwie wybijają i potłuką, a wtedy nazajutrz kobieta w zmorę przemieniona ciężko choruje i znaki na niej pobicie dostrzegać się dają. Gdyby zaś kto łeb zmorze uciął, kobieta takowa nazajutrz nieżywą znalezioną będzie.

Wyobrażenia o zmorach takie ma lud (sieradzki), iż one po nocach nie tylko ludzi, bydło, konie, lecz nawet wodę i ciernie duszą; dlatego to chcą dostrzegać niektóre niewiasty pomaczane i podrapane.

Zmora może się przemieniać w różne istoty: w kota, żabkę, powróz itd., a najczęściej dostaje się przy drzwiach zamkniętych do osoby, którą dusi, w kształcie słomki – przez otwór od klucza lub szparę we drzwiach. Chcąc się od niej uchronić, potrzeba dzień i noc nosić przy sobie igłę w koszulę wetkniętą albo nóż w łóżko na noc włożyć. Osoba przez zmorę dręczona bywa zwykle bladą.      

Jeżeli przy chrzcie rodzice chrzestni idą za kapłanem, w pacierzu się zmylą albo go niedobrze umieją, lub zamiast 9wyrazu): „wiara” – wyrzekną: „mara” – wtedy niemowlę to, skoro dorośnie, zmorą zostanie. 

Wieluń, Częstochowa

Zmory mają to być kobiety, które chodzą po nockach i śpiącego mężczyznę ssą; mówią, że są chude, blade, często się oblizujące, a gdy nie mogą dostać kogo ssać, idą do drzewa gruszkowego, ale najczęściej osicowego; i to drzewo, które ona ssie, ma wyrostki. A człowiek, który od nich jest ssany, za pociągnieniem brodawki mleko mu się wydobywa. Zmora może się przemienić w jakąkolwiek istotę – bądź żyjącą, bądź martwą, gdy jest w niebezpieczeństwie; kto przytomnego umysłu wtenczas, gdy go snem dręczy lub ssie, łapie to, co jest koło niego lub na nim: bądź słomka, kot – i ty potrzyma mocno, chociaż mu się w najokropniejsze gady zmienia, nie puszcza; ta na koniec dla bojaźni staje się, czym jest, i prosi o wolność. A gdy jest zamieniona w zwierzę, utnie jej jaki członek, już go na zawsze pozbędzie, stąd się wyda, która kobieta we wsi lub w okolicy jest zmorą, bo jej braknie członka uciętego itd…

Wybór: Joanna Radzierwicz

Submit to FacebookSubmit to Google PlusSubmit to Twitter