Susza wraca!

Zmagamy się obecnie z epidemią koronawirusa. Jednak to nie jedyny kataklizm z którym będziemy musieli sobie poradzić. Hydrolodzy przewidują, że w, 2020 r. czeka nas, najgorsza od 100 lat, susza. Taka sytuacja może spowodować pożary lasów i bardzo poważne problemy w rolnictwie.

Dopiero co rolnicy uporali się z zeszłoroczną suszą, która wystąpiła wśród wszystkich monitorowanych upraw, a już zawisła groźba kolejnej, tym razem jeszcze gorszej. W kwietniu 2020 roku, na terytorium Polski, zarejestrowano dotkliwą suszę. Luty i marzec nie przyniosły opadów, które mogłyby poprawić sytuację. A wiosną i latem będzie tylko gorzej.

W 2019 r. susza rolnicza wystąpiła w Polsce wśród wszystkich monitorowanych upraw: zbóż jarych i ozimych, roślin bobowatych, krzewów i drzew owocowych, warzyw gruntowych, truskawek, tytoniu, rzepaku i rzepiku, kukurydzy na ziarno i kiszonkę, kukurydzy na kiszonkę, chmielu, ziemniaka, buraka cukrowego.

Z wyników monitoringu prowadzonego przez Państwową Służbę Hydrologiczno-Meteorologiczną (PSHM IMGW-PIB) w zakresie sum opadów za okres - od grudnia 2019 r. do lutego 2020 r. - wyraźnie widać, że okres zimowy nie był zasobny pod względem sum opadów. Z analizy wynika, że w Wielkopolsce, na Kujawach i Dolnym Śląsku sumy opadów za grudzień 2019 r. stanowiły jednie 40-60% normy wieloletniej. W styczniu br., w południowej części kraju odnotowano deficyt opadów sięgający ponad 50% względem normy wieloletniej sumy opadów.

W kwietniu, kiedy był czas na sadzenie drzew, ziemia była sucha jak popiół. Są też problemy z nawożeniem, bo bez deszczu nawóz nie wsiąka w glebę. Susza dotknęła także przydomowe ogródki i działki. Ziemia do pół metra w głąb zamieniła się w pył. Prognozy IMGW na kolejne tygodnie wskazują na to, że nadal będzie dość ciepło i sucho. To oznacza bardzo poważne problemy w sadownictwie i rolnictwie. Tegoroczne plony warzyw, owoców i zbóż będą niskie, więc trzeba liczyć się z wysokimi cenami. To zjawisko jest bardzo niekorzystne, jak na okres obecnego spowolnienia gospodarczego.

Ostrzeżenia ekologów, że zmiany klimatu zaczynają uderzać nie tylko w odległe części świata, ale również w naszą część Europy, właśnie się potwierdzają. Problemy z dostępem do wody są jednym z pierwszych sygnałów kryzysu klimatycznego. A to właśnie Polska, na tle innych krajów UE, ma najmniejsze zasoby wód i stepowieje. Na mieszkańca przypada u nas trzy razy mniej wody, niż na przeciętnego Europejczyka. A w czasie suszy te zasoby spadają jeszcze o połowę. Susze są częścią długotrwałych zmian w polskim klimacie. Taka sytuacja może spowodować, że będziemy się zmagać z pożarami lasów.

W takiej sytuacji konieczne jest opracowanie strategii dostosowywania się do zmian klimatu. W 2019 r. BNP Paribas rozpoczął kampanię informacyjną, w której zwrócił uwagę na konsekwencje zmian zachodzących w przyrodzie z winy człowieka, a państwowa spółka Wody Polskie za priorytet obrała budowę zbiorników retencyjnych. Zainicjowała także kampanię: Stop Suszy, w której zachęca wszystkich, żeby wspierali retencję i zagospodarowywali wodę deszczową. Można to robić na wiele różnych sposobów:

  • sianie kwietnych łąk zamiast wodolubnych trawników
  • rolników zachęca się do korzystania z programów, których celem jest przeciwdziałanie skutkom suszy
  • korzystanie z wielozadaniowych zbiorników retencyjnych

Ponadto, Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi postanowiło od 2021 roku uruchomić pilotażowy program satelitarnego monitorowania suszy, a jeszcze w tym roku wprowadzić zmiany w analizowaniu danych meteorologicznych.

W obliczu nadchodzącej suszy, każdy z nas może się włączyć w zwiększanie retencji, siejąc kwietne łąki zamiast trawy, sadząc krzewy i drzewa, zakładając ogrody deszczowe czy oczka wodne.

Oprac. Aleksandra Szymańska

Źródło:

Submit to FacebookSubmit to Google PlusSubmit to Twitter