Środowisko naturalne w obliczu wojen i konfliktów zbrojnych

Już od tysięcy lat konflikty zbrojne przyczyniały się do degradacji środowiska naturalnego. Dawniej, z powodu broni jaką używano, natura bardzo szybko rekompensowała straty. Współczesne osiągnięcia naukowe i techniczne doprowadziły do stworzenia zaawansowanych technologii, które wykorzystane podczas działań wojennych niszczą ekosystemy na bardzo długi okres.

Wojna to zjawisko istniejące od początków ludzkości. W miarę postępu cywilizacyjnego działania zbrojne przyjmowały coraz większą skalę i coraz bardziej wyrafinowaną formę. Przez długi czas, produkowana w stosunkowo niewielkich ilościach, broń tylko pośrednio oddziaływała na środowisko naturalne. Najczęściej było to związane z wydobyciem kruszców niezbędnych do jej wykonania, co przy dość intensywnej eksploatacji mogło doprowadzić do poważnych strat ekologicznych. Nadal jednak broń sama  w sobie nie stanowiła poważnego zagrożenia dla naturalnych ekosystemów. Dopiero rewolucja przemysłowa uruchomiła masową produkcję i wykorzystanie środków bojowych, które niejednokrotnie przyczyniły się do ogromnych zniszczeń środowiskowych. Negatywne skutki tego typu działań, na niespotykaną dotychczas w historii skalę, miały miejsce podczas I wojny światowej. Ogromna liczba wystrzelonych wówczas pocisków artyleryjskich niosących ze sobą wiele ton metali, materiałów wybuchowych i substancji chemicznych zanieczyściły glebę na bardzo wiele lat. Analizy chemiczne przeprowadzone na obszarze Flandrii wykazały, że stężenie miedzi w warstwie 0-0,5 m ziemi w miejscach bezpośrednio objętych walkami wyniosło około 18 mg/kg, czyli było o 6 mg/kg wyższe niż na terenach nieobjętych działaniami wojennymi. Podobne badania prowadzone przez niemieckich specjalistów na terytorium Verdun wskazały na obecność w wierzchniej warstwie ziemi 17 mg/kg miedzi, 26 mg/kg ołowiu, 33 mg/kg cynku i 176 mg/kg arsenu. Konflikt bałkański, jaki miał miejsce na początku lat 90. XX wieku, także pozostawił swoje ślady w przyrodzie. W wyniku ataków bombowych, przeprowadzonych między innymi na rafinerie i zakłady chemiczne, do atmosfery, gruntu i wody przedostały się ogromne ilości trujących substancji. Ponadto spalanie paliwa lotniczego i pożary obejmujące swoim zasięgiem całe Kosowo dodatkowo obciążyły środowisko.

Doświadczenia z bronią atomową przeprowadzone w latach 50. i 60. XX wieku spowodowały skażenia izotopami radioaktywnymi znacznych obszarów naszego globu, zwłaszcza mórz i oceanów. W latach 1945-1948 wojska alianckie umieściły w Morzu Bałtyckim, przejęte od Niemców, zapasy broni chemicznej. Doszło też do zatopienia w Morzu Norweskim statku handlowego wypełnionego amunicją chemiczną, jak również ponad 40 jednostek po obu stronach Cieśniny Skagerrak. Tuż przed końcem II wojny światowej Niemcy ulokowali na dnie Cieśniny Mały Bełt dwa okręty wypełnione amunicją zawierającą tabun. Do kolejnych zatopień w wodach basenu i gotlandzkiego, wykonanych tym razem przez wojska sowieckie, doszło w latach 1947-1948. Natomiast w 1952 roku marynarka ówczesnej Niemieckiej Republiki Demokratycznej, na skutek serii niedopatrzeń, doprowadziła do rozproszenia po całym Bałtyku około 200-300 ton substancji trujących. Prawdopodobnie były to, zatopione przez Brytyjczyków w 1946 roku w okolicach Bornholmu, statki z bronią chemiczną. Zgodnie z postanowieniami Konwencji Londyńskiej zrzuty odpadów radioaktywnych (wprawdzie już tylko niskoaktywnych) do wód morskich trwały do 1983 roku. Szacunkowe obliczenia naukowców wykazały, że stopień przerdzewienia ścian niektórych kontenerów zawierających substancje trujące może dochodzić do 70-80 procent. Stwarza to realne zagrożenie poważnego skażenia ekosystemu morskiego. Dodatkowo Morze Bałtyckie należy do zbiorników zamkniętych, co przekłada się na długie przetrzymywanie zanieczyszczonych wód.

O zgubnych skutkach wykorzystania broni nuklearnej przekonano się w 1945 roku, kiedy to wojska Amerykańskie zrzuciły uranową bombę „Little Boy” na Hiroszimę i bombę „Fat Boy” na Nagasaki. W przypadku tego drugiego miasta, po 45 latach badań wykazano obecność 90Sr, 137Cs i 240Pu w próbkach pobranych aż do głębokości 4,5 metra, jednak zdecydowana większość znajdowała się na głębokości 30 cm od powierzchni.

W wyniku prób jądrowych, prowadzonych intensywnie w latach 60. XX wieku, a później trochę rzadziej aż do lat 80. XX wieku, do środowiska przedostały się znaczne ilości plutonu, uznawanego za jeden z najbardziej niebezpiecznych pierwiastków radioaktywnych. Wprowadzone do stratosfery drobne cząstki zawierające ten pierwiastek systematycznie pokrywały powierzchnię Ziemi tworząc tzw. globalny opad promieniotwórczy. W chwili obecnej, cały rozproszony w atmosferze pluton jest ulokowany w powierzchniowej warstwie gleby, gdzie podlega procesom migracji i resuspensji (unoszeniu do przypowierzchniowej warstwy atmosfery).

W 1961 roku Związek Radziecki zdetonował największą w historii ludzkości bombę atomową, nazywaną „car bombą”. Jej moc szacowana była na około 50 megaton, czyli o 2500 więcej niż w przypadku bomb zrzuconych na japońskie miasta w 1945 roku. Wybuch był widoczny z odległości około 900 km, a wywołana nim fala sejsmiczna trzykrotnie okrążyła ziemię. Promieniowanie cieplne mogło spowodować oparzenia trzeciego stopnia w odległości 100 km od miejsca eksplozji, a grzyb atomowy miał około 60 km wysokości i 30-40 km średnicy.

Z punktu widzenia czasu trwania ludzkiego życia, pluton wprowadzany do środowiska w postaci odpadów radioaktywnych produkowanych przez elektrownie atomowe już na zawsze pozostanie w ekosystemie. Aby choć w pewnym stopniu zminimalizować ryzyko szkodliwego oddziaływania odpadów toksycznych budowane są odpowiednie składowiska przeznaczone na tego typu substancje.

Środowisko naturalne ucierpiało także na skutek wojny w Wietnamie. Wykorzystane wówczas herbicydy i defolianty, którymi Amerykanie opryskiwali lasy i pola, zniszczyły wszelką roślinność na obszarze ponad 350 tysięcy hektarów ziemi uprawnej. Oprócz zakłócenia równowagi ekologicznej, zastosowanie herbicydów doprowadziło do erozji gleb, wyginięcia wielu gatunków roślin i zwierząt. Z ponad 150 gatunków ptaków pozostało zaledwie 20, z rzek zniknęły ryby, a z lasów płazy i owady. Niektóre z zastosowanych wówczas substancji toksycznych, jak dioksyny, jeszcze przez długi czas będą niszczyć naturalną odporność organizmów, generować choroby sercowo-naczyniowe, nowotwory, poronienia i urodzenia martwych bądź zdeformowanych dzieci. Wietnamskie organizacje szacują liczbę ludzi dotkniętych działaniem herbicydów na 3-4,8 mln, w tym 400 tys. ofiar śmiertelnych i od 150 tys. do 500 tys. dzieci z wadami wrodzonymi. Zniszczenie wielkich kompleksów leśnych na tych terenach wywarło wpływ nie tylko na środowisko lokalne, ale również na zmianę klimatu na całej planecie.

Kolejnym przykładem negatywnego oddziaływania na przyrodę i zdrowie człowieka były operacje wojenne prowadzone w rejonie Zatoki Perskiej, które po raz pierwszy na tak dużą skalę wywołały efekty środowiskowe, będące wynikiem zarówno konwencjonalnych działań zbrojnych, jak i celowej działalności przeciwko naturze, występującej pod nazwą ekoterroryzmu. W wyniku walk prowadzonych na tych terenach do zbiorników wodnych i gleby przedostały się znaczne ilości odpadów płynnych i stałych. Analizy wpływu działań wojennych na środowisko przyrodnicze wykazały, że najpoważniejsze konsekwencje środowiskowe miało niszczenie szybów naftowych. Szacuje się, że z płonących i nieszczelnych szybów do ekosystemu przedostało się około 60 mln baryłek ropy, która utworzyła blisko 300 rozlewisk o łącznej powierzchni 49 km2. Codziennie, na skutek parowania do atmosfery przedostawało się pół miliona ton zanieczyszczeń, z których większość przechodziła do gleby i wód gruntowych. Dymy i gazy wydobywające się  z płonących szybów naftowych spowodowały opad „kwaśnych deszczy”. Wykorzystywany w czasie wojny ciężki sprzęt bojowy i transportowy oraz budowane wówczas konstrukcje fortyfikacyjne, przyspieszyły proces erozji wietrznej piaszczystych gleb pustynnych. Zanieczyszczenia spowodowały zróżnicowaną reakcję fenologiczną roślin pustynnych, od karłowacenia do wybujałości, natomiast rejony długo pokryte szlemem i ropą naftową zostały pozbawione wszelkich form życia. Z powodu skażenia ropą naftową wód Zatoki Perskiej ucierpiały też ptaki. W trakcie działań zbrojnych zastosowano między innymi pociski zawierające zubożony uran. W chwili przebijania pancerza rdzeń uranowy zamienia się w drobny pył, który zagraża człowiekowi i otaczającemu środowisku.

Badania i doświadczenia z coraz bardziej nowoczesnym sprzętem bojowym zawsze wiążą się ze stratami poniesionymi przez przyrodę. Kolejne konflikty zbrojne powodują, że do ekosystemu przedostają się nowe, niebezpieczne dla natury i człowieka substancje. Działania wojenne nie tylko niszczą środowisko, ale także udaremniają i uniemożliwiają jakiekolwiek działania na rzecz jego ochrony. Rozpoczęte konflikty po jakimś czasie zostają zażegnane, a odtworzenie zdegradowanych środowisk jest bardzo trudne, a często wręcz niemożliwe.

 

Oprac. Joanna Radziewicz

 

Literatura:

 

  1. Sydow M., Chrzanowski Ł.: Konflikty zbrojne a środowisko naturalne. Eko i My 2013 nr 2, s.20-23.
  2. Woźniak J.: Wojna z przyrodą. Sprawy Nauki 2003 nr 4. Dokument dostępny w Word Wide Web: http://www.sprawynauki.waw.pl/?section=article&art_id=173
  3. Ptach W., Mitraszewska A.: Wpływ wojny w Zatoce Perskiej na lądowe środowisko naturalne. Przegląd Naukowy Inżynieria i Kształtowanie Środowiska 2005 z.2, s. 183-189.
Submit to FacebookSubmit to Google PlusSubmit to Twitter