Świstak – uroczy mieszkaniec Tatr

Świstaki tatrzańskie należą do największych europejskich ssaków. Życie tych zwierząt dzieli się na dwa okresy. Pierwszy - czas aktywności, rozmnażania, baraszkowania po halach, wygrzewania się na słońcu, a przede wszystkim żerowania - zwykle rozpoczyna się na przełomie maja i kwietnia i trwa średnio około 150 dni. Na przełomie września i października świstaki zaczynają się przygotowywać do snu zimowego, który zajmuje im większą część roku.

Środowisko życia i biologia

Ze względu na swoją niebywałą czujność i upodobanie do kąpieli słonecznych, świstaki zasiedlają zwykle południowe i południowo-zachodnie zbocza górskie na wysokości od 1500 do 2300 m n.p.m. Jednak większość stanowisk jest zlokalizowana na wysokości 1700 m n.p.m., wiec jest związana głównie z piętrem hal, gdzie zwierzęta przebywają wśród skalnych piargów, rzadziej w obrębie trawiastych fragmentów piętra kosodrzewiny. Duże głazy służą świstakom za punkty obserwacyjne i miejsca schronienia przed ewentualnymi zagrożeniami. Gatunek ten nie występuje na stokach o zbyt małej miąższości gleby, gdzie nie ma możliwości wykopania nory.

Submit to FacebookSubmit to Google PlusSubmit to Twitter

Czytaj więcej...

Dramat podhalańskich koni!

Obrońcy praw zwierząt domagają się likwidacji konnych zaprzęgów do Morskiego Oka. Twierdzą, że zwierzęta przemęczają się ciągnąc pod górę zbyt dużą liczbę turystów. Z kolei Tatrzański Park Narodowy przekonuje, że ocena jest przesadzona.

Kontrowersje wokół sprawy wykorzystywania koni do ciągnięcia wozów z turystami na trasie do Morskiego Oka trwają od wielu lat. Masmedia niejednokrotnie informowały o upadkach koni, przypadkach przeciążania wozów, a w internecie regularnie pojawiały się relacje oburzonych turystów. Te lata niekorzystnie wpłynęły na wizerunek Tatrzańskiego Parku Narodowego, która to częściej występował ostatnio w negatywnym kontekście maltretowania koni, niż w kontekście ochrony przyrody.

Zarzuty w sprawie transportu konnego na Morskie Oko postawiono już latem 2009 r., gdy na wspomnianej trasie padł koń Jordek. Po tym wypadku zarząd TPN wprowadził limit liczby pasażerów przewożonych fasiągiem i zaczął monitorować stan zdrowia koni. W 2011 r. odnotowano kolejne takie przypadki. A w czerwcu 2012 r. na drodze do Morskiego Oka prawdopodobnie padł następny koń. Do tragedii miał dopuścić jego właściciel, który nie zważając na 30-stopniowy upał kazał zwierzęciu ciągnąć wóz pełen turystów. Policja nie potwierdziła jednak takiego wypadku.

Submit to FacebookSubmit to Google PlusSubmit to Twitter

Czytaj więcej...