Foka szara - sympatyczna mieszkanka polskiego Bałtyku

 

Szacuje się, że nieco ponad 100 lat temu w Bałtyku żyło ponad 90 tysięcy fok szarych. Zwierzęta te niemal od zawsze były przedmiotem polowań nadbałtyckich społeczeństw. Pozyskiwano z nich mięso, tłuszcz i skóry. O radykalnym wzroście ich śmiertelności z powodu celowego zabijania przesądziły dwa czynniki: łatwiejszy dostęp do broni palnej, zwłaszcza w okresie I Wojny Światowej i rozwój myślistwa, oraz narody pieniężne za zabijanie tych zwierząt, proponowane przez Międzynarodową Radę Badań Morza i rządy państw nadbałtyckich.

 

 

 

Historyczny i aktualny stan populacji w rejonie Morza Bałtyckiego

 

Jeszcze w XIX wieku Bałtyk zamieszkiwało około 100 tysięcy fok szarych. Niestety, na skutek masowych polowań już w pierwszej połowie XX wieku populacja tych zwierząt została zredukowana do około 20 tysięcy osobników. Pierwszy w obszarze Bałtyku akt ochrony fok przed wyniszczaniem został wydany przez władze niemieckie w roku 1927. Zabraniał on stosowania określonych metod polowań, ale nie znosił ich całkowicie. Pod koniec lat 70. liczebność tego gatunku osiągnęła drastyczny poziom 4,5 tysiąca osobników. Główną przyczyną takiego stanu rzeczy, oprócz wzmożonej działalności myśliwskiej było silne zanieczyszczenie wód morskich, zwłaszcza wysokie stężenie PCB i DDT, które wpłynęło patogennie na układ rozrodczy samic. W tym okresie wprowadzono ochronę gatunku na północnym Bałtyku, gdzie występowały naturalne siedliska zwierząt, zakazując polowań i wszelkich metod intencjonalnego zabijania. Jednocześnie ustanowiono obszary ochronne dla fok o różnym stopniu dozwolonej aktywności człowieka. W Szwecji zainicjowano projekt zasilania jedynej pozostałej na południowym Bałtyku niewielkiej kolonii fok szarych w rezerwacie Mäklappen. Przez ponad 30 lat co roku wypuszczano do środowiska naturalnego foki przychodzące na świat w warunkach hodowlanych.

Dopiero w latach 90. XX wieku odnotowano niewielki wzrost liczebności fok szarych do ponad 5 tysięcy osobników. Obecnie największy przyrost populacji dotyczy północnej linii brzegowej pomiędzy Gotlandią a Zatoką Ryską. W części południowej proces ten zaczął się znacznie później i ma mniej dynamiczny charakter.

Submit to FacebookSubmit to Google PlusSubmit to Twitter

Czytaj więcej...

Piekło na Ziemii - najbardziej zanieczyszczone miejsca globu

 

Są na świecie takie miejsca, w porównaniu do których smog nad Krakowem, czy pyły unoszące się nad Górnym Śląskiem to błahostka. Gdzie woda w rzece jest 1000 razy bardziej zanieczyszczona niż zwykła woda pitna w Polsce, gdzie skażona przez promieniowanie żywność zagraża zdrowiu i życiu ludzi, a do atmosfery trafia rocznie miliony ton szkodliwych gazów i pyłów… . Poniżej przedstawiono kilka takich miejsc, których określenie „piekłem na ziemi” nie jest przesadą.

 

WYSYPISKO ŚMIECI AGBOGBLOSHIE, GHANA

Na przedmieściach Akry, obok slumsów Agbogbloshie znajduje się jedno z największych w Ghanie wysypisk płyt głównych, monitorów i twardych dysków. Apokaliptyczny krajobraz i smród palonego plastiku sprawiają, że mieszkańcy nazywają to miejsce Sodomą i Gomorą. Cyfrowe śmietnisko, skażone ołowiem, rtęcią, talem, cyjanowodorem i polichlorkiem winylu. Złom elektroniczny staje się zagrożeniem dla zdrowia zwłaszcza w czasie palenia kabli, co ułatwia dotarcie do znajdującej się w środku cennej miedzi. Według raportu to wysypisko zalicza się do najbardziej zanieczysz­czo­nych miejsc na świecie.

Skala potencjalnej toksyczności miejsca gromadzącego setki tysięcy elektronicznych odpadów słusznie budzi przerażenie, ale tak naprawdę wysypisko w Agbogbloshie jest tylko częścią większego problemu związanego z zanieczyszczeniami i postępującą degradacją środowiska naturalnego w Afryce.

Według szacunków agendy ONZ ds. środowiska (UNEP) rocznie na świecie produkuje się 50 mln ton elektronicznych odpadów, z czego tylko 10 proc. poddawane jest recyklingowi. Reszta ląduje na lokalnych wysypiskach śmieci lub jest legalnie albo nielegalnie wywożona do innych krajów. Dominujący kierunek to eksport z UE, USA i Japonii do Chin, Indii i Afryki, a w szczególności Ghany, Nigerii i Kenii. Powód jest oczywisty: niskie koszty.

Submit to FacebookSubmit to Google PlusSubmit to Twitter

Czytaj więcej...