Środowisko i jego ochrona
- Szczegóły
- Kategoria: Przegląd polskiej prasy rolniczej
Na działce – przepisy
(Eko i My 2016 nr 6, s. 14-15)
Brak porządku.
Działkowcy muszą zwracać szczególną uwagę na segregację śmieci i składowanie ich w przeznaczonym dla nich miejscu. Na osoby, które nie dostosują się do tego obowiązku, mogą zostać nałożone kary grzywny. Ich wysokość reguluje rozporządzenie Prezesa Rady Ministrów z dnia 24 listopada 2003 r.
Zabicie kreta.
Kret to szkodnik, który niszczy pracę działkowców i ciężko się go pozbyć. Zgodnie z ustawą o ochronie zwierząt kreta nie można bezkarnie zabić. Za ten czyn grożą wysokie kary pieniężne i nawet 2 lata więzienia. Jedyny legalny sposób na pozbycie się szkodnikato odstraszanie za pomocą solarnych i akustycznych urządzeń.
Zakaz palenia.
Na działkach obowiązuje bezwzględny zakaz spalania zeschłych liści, gałęzi czy innych odpadków. Za taki czyn grozi mandat w wysokości 500 zł lub grzywna w wysokości 5000 zł. Najprostszym sposobem na utylizację roślinności jest prywatny kompostownik, w który każdy użytkownik działki ma obowiązek ją wyposażyć.
Wycinka drzew.
Kwestie wycinki drzew z terenów Rodzinnych Ogrodów Działkowych (ROD) reguluje ustawa o ROD oraz ustawa z 16 kwietnia 2004 r. o ochronie przyrody, która została zmieniona przez nowelizację w czerwcu 2015 r. Zgodnie z nowymi ustaleniami z terenów ROD można usuwać już bez żadnych formalności krzewy, których wiek nie przekracza 10 lat i krzewy ozdobne oraz drzewa owocowe i te, których obwód pnia na wysokości 5 cm nie przekracza 35 cm (topola, wierzba, kasztanowiec zwyczajny, klon jesionolistny, klon srebrzysty, robinia akacjowa platan klonolistny) oraz 25 cm – w przypadku pozostałych gatunków drzew. Zezwolenie na wycinkę drzew wydaje wójt, burmistrz, lub prezydent miasta. Naruszenie tej zasady wiąże się z negatywnymi konsekwencjami finansowymi.
Oprac. Aleksandra Szymańska
Jaka przyszłość Bałtyku / Krystyna Forowicz
(Eko i My 2016 nr 6, s. 6-9)
Przedstawiciele Europejskiego Trybunału Obrachunkowego, podczas prezentacji raportu na temat działań UE na rzecz zmniejszenia zanieczyszczenia substancjami biogennymi w Morzu Bałtyckim stwierdzili, że woda w Bałtyku jest brudna i niebezpieczna. Ich zdaniem zabiegi jakie stosowano do tej pory odnoszą jedynie ograniczony skutek. Zaś państwa usytuowane nad brzegami Bałtyku powinny w znacznie większym stopniu ograniczyć spływ zanieczyszczeń, głównie z rolnictwa.
Mimo znacznych nakładów finansowych wydatkowanych z kasy unijnej na ochronę wód Bałtyku przed zanieczyszczeniami, uznano, że plany opracowane przez państwa członkowskie nie są ambitne, inwestycje w infrastrukturę ściekową były tylko częściowo skuteczne, a działania dotyczące rolnictwa nie przystają do skali problemu.
Przenawożenie wody ściekami i nawozami sztucznymi, czyli eutrofizacja jest największym problemem ekologicznym dla utrzymania życia w morzu Bałtyckim. Eutrofizacja to inaczej „dużo pożywienia”, które morze nie jest w stanie „strawić”. W wyniku przekarmienia tworzą się glony, które blokują dostęp do światła słonecznego na dno morskie. Rozkład martwych glonów powoduje deficyt tlenu, skutkiem czego jest wysoka śmiertelność ryb. Eutrofizacja zagraża bioróżnorodności i równowadze ekosystemu.
Głównym źródłem zanieczyszczenia Bałtyku są nie tylko ścieki i rolnictwo, ale też zrzuty nieczystości ze statków pasażerskich, porty, akwakultury i spalanie paliw kopalnych, oraz zatopiona podczas II wojny światowej poniemiecka broń chemiczna.
Unia Europejska od lat podejmuje działania na rzecz poprawy stanu Bałtyku. W 2008 r. została podjęta dyrektywa ramowa w sprawie strategii morskiej. UE przeznacza też duże środki na walkę z eutrofizacją. W latach 2007-2013 wkład Unii na rzecz projektów odbioru i oczyszczania ścieków w pięciu państwach członkowskich położonych nad Morzem Bałtyckim wyniósł 4,6 mld euro.
Według Europejskiego Trybunału Obrachunkowego Polska jest bardzo opóźniona i nie spełni dyrektywy unijnej dotyczącej oczyszczania ścieków komunalnych, ponieważ od początku oparła swoje działania na nieodpowiednim planie.
Oprac. Aleksandra Szymańska
Leki kontra środowisko / Katarzyna Tuga, Joanna Trzcińska
(Eko i My 2016 nr 5, s. 16-19)
Wśród substancji biologicznie czynnych obecnych w środowisku wymienia się: antybiotyki, niesteroidowe leki przeciwzapalne, leki psychotropowe, regulatory gospodarki lipidowej, leki beta-adrenolityczne oraz sterydy i hormony. Ich obecność jest generowana przede wszystkim przez zakłady farmaceutyczne, gospodarstwa rolne i domowe. Większość aplikowanych leków ulega niewielkim transformacjom w organizmie, pozostawione resztki zostają wydalone, a następnie użyte jako nawóz, który przez glebę przedostaje się do wód gruntowych i powierzchniowych.
Duży problem stanowi nieświadomość ludzi, którzy wyrzucają przeterminowane leki do śmieci lub wylewają je do zlewu. W ten sposób szybko trafiają do ścieków lub na wysypiska śmieci, które bardzo często nie są dostosowane do składowania odpadów farmaceutycznych, co sprzyja ich przedostawaniu się do środowiska. Negatywny wpływ dla ekosystemu mają również odpady szpitalne.
Wody powierzchniowe i gruntowe są źródłami wody pitnej, przez co zawarte w nich pozostałości po substancjach farmaceutycznych mają szkodliwy wpływ na ludzi i zwierzęta. Powodują choroby, a ich toksyczność wpływa na organizmy wodne, prowadząc do deformacji nerek i skrzeli, a wielu przypadkach także do śmierci.
Aby zminimalizować negatywny wpływ leków na środowisko należy przede wszystkim ograniczyć ich przyjmowanie do niezbędnego minimum. Ponadto wszelkie odpadki powinny być umieszczane w specjalnych pojemnikach znajdujących się w ośrodkach zdrowia i aptekach, gdzie zostaną poddane prawidłowej utylizacji. Ważna jest również edukacja społeczeństwa, a zwłaszcza najmłodszych, w zakresie zagrożeń jakie niosą farmaceutyki przedostające się do środowiska. Przykładem tego typu działań może być akcja „Zużyte leki przenieś do apteki”.
Istnieje wiele metod oczyszczania ścieków (biologiczne, procesy membranowe w bioreaktorach, chlorowanie, ozonowanie, zastosowanie węgla aktywnego i UV). Dla każdego z nas zdrowie jest najważniejsze, należy jednak mieć na uwadze fakt, że pomagając sobie możemy zaszkodzić środowisku. Dlatego niezwykle ważna jest wiedza na temat zagrożeń dla otoczenia wynikających z bezmyślnego użytkowania leków.
Oprac. Joanna Radziewicz
Działkowcy pomagają naukowcom policzyć pszczoły
(Działkowiec 2016 nr 8, s. 37)
Do projektu „Wielki Spis Zapylaczy” zorganizowanego przez Greenpeace Polska włączył się Polski Związek Działkowców, który każdego roku uczestniczy w kampaniach mających na celu ochronę zapylaczy. Celem projektu jest zdobycie wiedzy, w jakiej sytuacji znajdują się te owady, jak duża jest ich populacja i co jest największym zagrożeniem dla ich istnienia. Ta wiedza jest ważna również dla działkowców prowadzących uprawy na swoich działkach.
„Wielki Spis Zapylaczy” to projekt naukowy realizowany dzięki akcji „Adoptuj pszczołę 3”, który obejmować będzie szereg badań na temat sytuacji owadów zapylających w Polsce. Spis złożony będzie z trzech etapów, dotyczących różnych aspektów życia owadów zapylających: liczebności i różnorodności ich populacji, rozmieszczenia oraz wpływu różnych czynników zewnętrznych na ich zdrowie.
We współpracy z Wydziałem Biologii Uniwersytetu Warszawskiego w pięciu województwach: kujawsko-pomorskim, mazowieckim, opolskim, podkarpackim i warmińsko-mazurskim powstało 20 stanowisk badawczych, na których badana jest różnorodność gatunkowa owadów zapylających, głównie pszczołowatych, w zależności od warunków środowiskowych. W każdym z województw badane będzie występowanie zapylaczy w sadach konwencjonalnych, w sadach ekologicznych oraz na terenach miejskich.
Każdy może zaangażować się w projekt - wraz z naukowcami związanymi ze Stowarzyszeniem Człowiek i Przyroda uruchomiony został Społeczny Monitoring Pszczół. To pierwszy w Polsce projekt badawczy nad owadami zapylającymi realizowany w modelu nauki obywatelskiej, w którym ekspertów może wesprzeć każdy z nas.
Oprac. Aleksandra Szymańska
Z nieba złoty deszczyk leci… / Krystyna Forowicz
(Eko i My 2016 nr 5, s. 6-8)
Naukowcy stwierdzili w deszczówce obecność wielu toksycznych związków, a na terenach wiejskich – pestycydów. Już w atmosferze deszczówka nasyca się związkami i pyłami z niespalonego paliwa, a docierając do ziemi, pochłania dodatkowo metale ciężkie i substancje ropopochodne. Im brudniejsze powietrze, tym brudniejsze opady, dlatego wody deszczowe trzeba oczyszczać. Taki obowiązek nakłada na nas prawo polskie i unijne.
W zależności od tego gdzie pada spływająca po placach, chodnikach woda lub wsiąkająca w pola uprawne, będzie się różnić stężeniem zanieczyszczeń. Na przykład krople deszczu spływające z dachów niosą duże ilości cząstek farb oraz cynku, miedzi, ołowiu i chromu. W deszczówce, zbierającej się na obszarach polskich miast, stwierdzono obecność cynku, żelaza, kadmu, niklu, siarczanów i azotu amonowego.
Na terenach wiejskich woda opadowa zawiera związki chemiczne używane w środkach ochrony roślin. W jej składzie występują przykładowo: naftalen, rakotwórczy benzo(a)piren, etoksylaty, a nawet formaldehyd, którego w deszczówce w ogóle nie powinno być. Toksyczne związki wraz z deszczem spływają do gleby, a stamtąd przedostają się do warzyw. Kadm i siarczany mogą znajdować się m.in. w marchewce, pietruszce, ziemniakach.
W wielu krajach deszczówka jest wykorzystywana z troski o środowisko oraz w związku z rosnącym zapotrzebowaniem na wodę wskutek rozwoju przemysłu i zmian klimatycznych, które mogą doprowadzić do pustynnienia terenów. Zbieranie wody opadowej już teraz jest obowiązkiem w wielu krajach. Na przykład w Niemczech każdy inwestor zaczynający budowę musi wykazać, gdzie i w jaki sposób będzie odprowadzał wody deszczowe z posesji. Z kolei w Belgii nowo budowane domy, o powierzchni dachu powyżej 100m2, muszą być wyposażone w systemy gromadzenia wody deszczowej. Natomiast w Stanach Zjednoczonych obowiązek taki dotyczy nowych budynków. W Polsce profesjonalne systemy zagospodarowania deszczówki są dopiero na etapie początkowym.
Oprac. Aleksandra Szymańska